niedziela, 28 czerwca 2015

Większe recenzje - TAJEMNICZY OGRÓD - F.H. Burnett

F. H. Burnett
TAJEMNICZY OGRÓD
wydawnictwo: Vesper
ocena: 6/6

Pośród omawianych niedawno u nas 100 najlepszych książek dla dzieci i młodzieży nie mogło zabraknąć i tego tytułu, książki, która ma dla mnie wartość szczególną, pozwalającą co rusz odkrywać w niej nowe rzeczy i niezwykłą magię jakiej próżno szukać w dzisiejszej literaturze dziecięcej.

Mary Lennox to kapryśna, egocentryczna i niesamodzielna dziewczynka, która na skutek tragedii zostaje sierotą. Zostaje wysłana pod opiekę wuja, do ponurej posiadłości w Misselthwaite. Tutaj zaczyna uczyć się życia na nowo, a gdy odnajduje tytułowy ogród i zaczyna poznawać sekrety tego miejsca jest już o krok od odmiany życia innych ludzi.

Należę do pokolenia, które kanon lektur miało odmienny od dzisiejszego i choć był on wielokrotnie obszerniejszy, a ja w większości pilnie go realizowałem, to jednak „Tajemniczy Ogród” nie spotkał się ze mną w dzieciństwie. Może i szkoda. Ominął mnie później również na studiach, tym razem rozeszliśmy się z premedytacją. Takie już prawa aroganckich dwudziestolatków, którzy jeszcze wierzą, że świat mogą dostosować do swoich zasad. Szkoda. Ale sprawiedliwość dziejowa być musi i tak oto, zaczynając pracę w jednej ze szkół na zastępstwie,otrzymałem informację, że „w zasadzie wszystko jest w porządku, od jutra zaczynam, tylko że jedna klasa właśnie zaczyna przerabiać „Anię z Zielonego Wzgórza”, druga „Tajemniczy Ogród” właśnie. Czy je czytałem i czy przygotuję stosowne lekcje pod te lektury?”. Zgodziłem się ochoczo, bowiem pracy się w zęby nie zagląda i pognałem od razu do biblioteki. Jak się można domyślić, popołudnie, wieczór i noc spędziłem na nadrabianiu zaległości czytelniczych, które uświadomiły mi, jak genialne książki przeszły mi koło nosa. Świadomość była tak silna, że gdy już w innej szkole (można rzec macierzystej) podjąłem stałą pracę, a Ministerstwo pozwoliło samemu decydować o liście lektur (w ramach kanonu, oczywiście) – i „Anka” i „Tajemniczy Ogród” natychmiast wskoczyły na listę, wyrzucając z niej dzieła, które osobiście uważam za przechwalone. I tak, od ponad dziesięciu lat, co najmniej raz w roku mierzę się z dziełem Francis Hodgson Burnett ukazując dzieciom przepiękną opowieść o przyjaźni, miłości, dorastaniu i odkrywaniu samego siebie. Bo chociaż maleńka Mary Lenox ma tylko dziewięć lat, przechodzi przez wszystkie etapy typowe dla powieści inicjacyjnej, przez wtajemniczenie cielesne, społeczne i duchowe. Uczy się samodzielności, wzmacnia poczucie własnej wartości, zawiera przyjaźnie, doświadczając relacji z ludźmi i przechodzi do etapu odnalezienia siebie w świecie, wypełnienia swojej niezwykłej roli, w tak pozornie zwyczajnym, ponurym świecie Misselthwaite. Pomaga dokonać się cudom, odkryć magię i tajemnicę tkwiące w tytułowym ogrodzie. Bo choć utwór jest powieścią realistyczną, można ją rozpatrywać w wielu aspektach, gdzie pierwsze pytanie wyznaczy nowy kierunek odczytywania – co zaprowadziło Mary do ogrodu? Jak i dlaczego go odnalazła? Wreszcie, to jedna z najpiękniejszych opowieści konfrontujących świat dzieci i świat dorosłych. Ten pierwszy pełen nadziei i radości, drugi pogrążony w codziennej szarości, pełen trosk, zgryzot i melancholii. Spośród wielu nauk wypływających z tej znakomitej powieści najważniejsza jest dla mnie właśnie ta ostatnia – nie dajmy umrzeć tkwiącemu w nas dziecku – w nim jest jasność, która pomoże nam przejść przez życie.

Na koniec polecam znakomite wydanie wydawnictwa Vesper pięknie zdobione oryginalnymi ilustracjami Charlesa Robinsona.

Recenzja z portalu DZIKA BANDA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz