niedziela, 28 czerwca 2015

Większe recenzje - KRONIKI AMBERU 1 - Roger Zelazny

Roger Zelazny
KRONIKI AMBERU tom 1
wydawnictwo: Zysk i S-ka
ocena: 6/6

Nie sposób przecenić wkładu Rogera Zelaznego w rozwój światowej literatury fantastycznej bo i nie sposób mówić o niej nie wspominając o jednym z najbardziej niezwykłych cykli fantasy jakim są „Kroniki Amberu”. Ponownie dzięki wydawnictwu Zysk i S-ka miłośnicy nie muszą szukać pojedynczych tomów po antykwariatach. W 2010 roku ukazało się zbiorcze, dwutomowe wydanie „Omnibus” zawierające wszystkie tomy serii, teraz w ręce czytelników trafia pierwszy tom nowego, eleganckiego wydania, które pomieściło wszystkie części tak zwanych Pierwszych Kronik Amberu. Jest to niepowtarzalna okazja dla tych, którzy cyklu nie znają, ale i dla bibliofilii, chcących postawić sobie na półce znakomicie prezentujący się, unikalny egzemplarz stanowiący kanon literatury fantasy.
Tym, co wyróżnia serię z całego tłumu naśladowców Tolkiena jest nieograniczona wyobraźnia i zadufany w sobie główny bohater, Corwin. Poznajemy go, gdy budzi się ze śpiączki wywołanej na skutek tragicznego wypadku. Nie pamięta swojej przeszłości, nie zna swojego imienia, ma jedynie przeczucie, że klinika, w której się znalazł nie jest bezpiecznym miejscem i że musi się stąd jak najszybciej wydostać. Imponując siłą, sprytem i arogancją wydostaje się na zewnątrz i rozpoczyna poszukiwanie swojej tożsamości. I tu, w miejscu, gdzie Ludlum lata później rozwinie „Tożsamość Bourne’a”, Zelazny rozpoczyna jedną z najbardziej niezwykłych przygód, jakie czekają czytelników w świecie literatury. Corwin jest bowiem jednym z dziewięciu książąt Amberu, magicznej krainy, która jest centrum prawdziwego świata, a wszystkie inne, w tym Ziemia, są jedynie Cieniami, alternatywnymi wersjami rzeczywistości. Corwin, jako książę, ma zdolność przechodzenia pomiędzy światami, podróżowania w przestrzeni, ponadto cechują go nadnaturalne zdolności, między innymi ogromna siła i umiejętność regeneracji. Wszystkie one będą niezbędne, bowiem dziewięciu braci toczy ze sobą odwieczną walkę o panowanie nad Amberem. Jeśli dodać do tego jeszcze pozbawione prawa do sukcesji siostry, pojawiają się nieograniczone możliwości intryg, sojuszów i zdrad.
I tym też są „Kroniki Amberu”. Z jednej strony mamy nadludzkiego osiłka, który szturmem zdobywa kobiety, bezlitośnie eliminuje wrogów i bez zmrużenia oka posyła na śmierć tysiące żołnierzy zdobytych w Cieniach innych światów, z drugiej intrygi i zwroty akcji, których nie sposób przewidzieć do samego końca pierwszego tomu. A to dopiero początek, bo kolejne tomy przynoszą nowe zagrożenia, przeciwników i tajemnice. Wszystko zaś zostało przedstawione w sposób bardzo spójny i przemyślany, nawet przez moment nie da się odczuć, że w którymś momencie autora poniosło, albo pogubił się w stworzonych przez siebie światach i realiach. Niebagatelna jest również sama postać Corwina. Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie, tak więc poznajemy aż nadto dobrze charakter głównego bohatera, włącznie z jego wadami i niskimi pobudkami. I o ile w pierwszym tomie patrzyłem na ten zabieg z przymrużeniem oka, to z czasem zrozumiałem zamiar Zelaznego. Corwin nie jest typową postacią z kart fantasy, wszystkie doświadczenia wpływają na jego światopogląd i z czasem czynią go osobą jakże inną niż ten gbur, jakiego poznajemy na początku. Zabieg ten jeszcze bardziej wzmacnia wydźwięk całego cyklu, kiedy wszystkie karty zostają odsłonięte, a wszystkie, pozornie nic nie znaczące wątki trafiają na swoje miejsce i rzucają nowe światło na przedstawione zdarzenia. Naprawdę, trudno o bardziej epicką i przemyślną fantasy.
Pierwszy raz zetknąłem się z „Kronikami Amberu” szesnaście lat temu i przyznaję, że powracałem do nich z obawą, że ideały młodości nie wytrzymały próby czasu. Zupełnie niepotrzebnie. Amber okazuje się nieśmiertelny. Wrócę tam jeszcze nie raz.
 
Recenzja z e-magazynu GRABARZ POLSKI


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz