niedziela, 28 czerwca 2015

Większe recenzje - KOLONIA - Tana French

Tana French
KOLONIA
wydawnictwo: Albatros
ocena: 6/6

Skandynawskie kryminały to już jakość sama w sobie, niemal nowy nurt w literaturze. Polska pod tym względem także radzi sobie coraz lepiej. Po lekturze „Kolonii” do tej mapy dorzucam Irlandię.

Urodzona w USA, lecz wychowana i mieszkająca w Irlandii Tana French to uznana już autorka kryminałów i thrillerów, których specjalny cykl od pewnego czasu wydaje w Polsce Albatros. Na szczęście poszczególne części nie są powiązane, pozwala to bowiem odkrywać historie różnych policjantów i ich dochodzeń w sposób niezależny i nie narzucony żadną chronologią. Jest to dla mnie o tyle ważne, że w dzisiejszych czasach, kiedy wszystkie książki są ze sobą powiązane, a rozmiary niektórych cykli skutecznie zniechęcają do zapoznania się z lekturą. Jeszcze ważniejsze, że „Kolonia” jest jedną z najlepszych książek, jakie czytałem w ostatnich miesiącach.
Całość rozpoczyna się klasycznie. Cyniczny i zblazowany stary wyga w oddziale kryminalnym, Mick „Rewelka” Kennedy dostaje nową sprawę, która ma być dla niego powrotem do wielkich dochodzeń. Żeby było bardziej klasycznie, dostaje również nowego partnera, Richiego Currana, żółtodzioba, który ma przy jego boku nabrać doświadczenia. Nie będzie niespodzianką, że panowie bardzo się zaprzyjaźniają, a brawurowy nowicjusz będzie stopniowo zdobywał uznanie starego wygi. Wszystko to byłoby znanym, ale i lubianym schematem, gdyby nie sprawa, nad którą przyszło pracować obu detektywom.

W odległej od miasta dzielnicy, która miała być spełnieniem marzeń mieszkańców, a okazała się oszustwem developerów i cmentarzyskiem marzeń ludzi uziemionych kredytami w niedokończonych i rozpadających się domach dochodzi do straszliwej zbrodni. Ofiarami jest dwójka małych dzieci i ich rodzice. Dzieci zostały uduszone, dorośli pocięto nożem. Detektywi odkrywają kilka niepokojących szczegółów na miejscu zdarzeń i bardzo szybko łapią sprawcę. Fakt, że jedna z ofiar przeżyła napaść zdaje się tylko ułatwiać zakończenie sprawy. Wszystko jednak okazuje się zbyt proste, a gdy już zacznie się drążyć, można dotrzeć do miejsc, z których nie ma już powrotu. I tak dzieje się w tym przypadku. Sprawa Broken Harbour nikogo nie pozostawi takim samym włącznie z czytelnikiem.

„Kolonia” to nie tylko historia zbrodni, szukania sprawcy i badania motywów, które doprowadziły do tragedii. To przede wszystkim opowieść o ludziach, którym własne życie wymknęło się z rąk. Niezależnie czy jest to „Rewelka” dręczony rodzinnymi problemami, czy młody Richie próbujący zdobyć uznanie w oddziale, ale przede wszystkim główni bohaterowie tragedii – Connor, Pat, Fionna i Jenny. Nie ma tu jednak banalnego czworokąta, czy trójkąta miłosnego. Prawda jest jeszcze bardziej prozaiczna, a przez to bardziej wstrząsająca. Tana French zaś skutecznie odciąga uwagę historią chorej psychicznie Diany, siostry Kennedy’ego i podnosi napięcie do zenitu sprawą zwierzęcia na dachu. Skąd tam tak wielkie pułapki? Szkielety szczurów? Niemal do końca książki człowiek pozostaje w niepewności, czy Pat oszalał, czy rzeczywiście w ich domu zagnieździło się coś potwornego. Autorka sprytnie miesza wątki, zwodzi, a jednocześnie bardzo starannie przedstawia każdą z postaci. Dzięki temu każdy gwałtowniejszy zwrot akcji jest jeszcze bardziej zaskakujący i mocniejszy. „Kolonia” przypomina bowiem, że są decyzje, które zmieniają wszystko, są czyny, których nie da się cofnąć i konsekwencje, jakich uniknąć się nie da.

To bardzo dobra i bardzo smutna książka. Ostatni raz tak się czułem po lekturze „Rzeki Tajemnic”. To chyba wystarczy za rekomendację.

Recenzja z portalu DZIKA BANDA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz