sobota, 27 czerwca 2015

Większe recenzje - FANNY HILL: WSPOMNIENIA KURTYZANY - John Cleland

John Cleland
FANNY HILL: WSPOMNIENIA KURTYZANY
wydawnictwo: Vesper
stron: 256
ocena: 5.5/6

Mimo postępującej rozwiązłości seksualnej i niebagatelnego wieku (276 lat!) Fanny Hill wciąż pozostaje najbardziej frywolną bohaterką literatury erotycznej, dowodząc jednocześnie, że o seksie (i tylko wyłącznie o nim) można pisać w sposób wyszukany i interesujący.

Pierwsze wydanie tej kontrowersyjnej powieści Johna Clelanda ukazało się w 1748 roku w Londynie. Chciałoby się napisać, że od razu wywołała skandal, ale na niego trzeba było trochę poczekać. Za to kiedy już do niego doszło…

Cleland napisał ową książkę w czasie pobytu w więzieniu, gdzie trafił za długi. Może to tłumaczyć, że siedzący w zamknięciu facet skupił się na jednym temacie, który widać wyjątkowo go interesował. Seksie. Powieść stanowi formę wspomnień, jakie snuje tytułowa Frances Hill, piękna wiejska panienka, która po śmierci rodziców, w wieku piętnastu lat trafia do domu publicznego. Tam stopniowo odkrywają się przed nią arkana erotyki, aż wreszcie dane jej jest zakosztować wszelkich rozrywek seksualnych, włącznie z seksem grupowym i sadomasochistycznym. Wszystko to zaś odbywa się przy pełnej samoświadomości i wielkiej radości dziewczyny, która w między czasie cierpi głęboki zawód miłosny, którego płomień dość łatwo tłumi dzikimi falami namiętności.

Sławy utworowi przysporzył sekretarz stanu, lord Newcastle, który uznał książkę za deprawującą. Trudno teraz stwierdzić, czy bardziej ubodła go rozwiązłość i frywolność głównej bohaterki (oraz swoboda, z jaką o owych czynach opowiada), czy fakt, że przez łóżko Fanny przewijają się dyplomaci, politycy, bogaci kupcy i szpiedzy, dając razem specyficzny obraz ówczesnej epoki, gdzie dominuje seks i to on jest siłą napędową wszystkiego wokół. Tak czy inaczej afera z książką przybrała taki rozmiar, powieść trafiła do grona 100 zakazanych, kilka sądów uznało ją za deprawującą i obsceniczną, a jeszcze w 1964 (ponad dwieście lat po premierze!), w Wielkiej Brytanii konfiskowano i niszczono egzemplarze w jednej z księgarń w Soho. Tekstu wyparł się nawet sam autor, być może nie tylko ze względu na opinię publiczną, ale niezbyt udany związek z młodziutką kurtyzaną, który sam przeżył. Do dziś tekst wzbudza kontrowersje, doczekał się licznych adaptacji filmowych, a krytycy zachwycają się prostym, a jednak unikalnym językiem powieści, która cieszy się już opinią klasyki. Można się zastanawiać dlaczego, bowiem erotyka była jednym z pierwszych tematów, jakie ludzkość poruszyła w swojej twórczości, jawnie erotyczne utwory prezentował Owidiusz w „Sztuce Kochania” czy Boccacio w „Decameronie”. Opiera się na niej Kamasutra, liczne nawiązania odnajdziemy w „Księdze tysiąca i jednej nocy”. To jednak „Fanny Hill” pretenduje do miana pierwszej powieści pornograficznej, gdzie seks jest nie tylko głównym wątkiem utworu, to jeszcze opisany jest szczegółowo i ze wszystkimi detalami, choć trzeba przyznać, że wyjątkowo obrazowo i niedosłownie, co z kolei wznosi tekst na wyżyny metafor i stanowi czystą przyjemność obcowania z wyszukanym językiem. Rzekoma pornografia, której łatka na lata przylgnęła do tekstu, jest tak naprawdę opowieścią o namiętności, wyzwoleniu i swobodzie, opisana z humorem, polotem i smakiem, jakiego próżno szukać w dzisiejszych powieściach erotycznych. Dla koneserów pozycja (nomen omen) obowiązkowa.

Recenzja zamieszczona poprzednio na serwisie DZIKA BANDA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz