wtorek, 30 czerwca 2015

Większe recenzje - KŁAMCA. PAPIEŻ SZTUK - Jakub Ćwiek

Jakub Ćwiek
KŁAMCA: PAPIEŻ SZTUK
wydawnictwo: SQN
stron: 301
ocena: 5/6

Ciężko pisać o książce autora, którego zwykłem już wielokrotnie chwalić, zarówno na swoim blogu, jak i na innych portalach, gdzie mam przyjemność wyrażać głośno swoje opinie. Ciężko, by nie było mowy o kumoterstwie, gdy obaj udzielamy się dość często w serwisie Dzika Banda. Nic na to nie poradzę, jubileuszowy, szósty w sumie tom Kłamcy, z podtytułem „Papież sztuk” po raz kolejny dowodzi niesamowitego talentu Jakub Ćwieka i znakomicie wpisuje się w standardy jego dotychczasowych dzieł.

Fabuła to jak zwykle jazda bez trzymanki, kwestią gustu pozostaje czy się ją łyknie bez popitki, czy będzie jojczyć, że znów mamy do czynienia z papką popkulturową. Tym razem, obok Lokiego, wspartego oczywiście przez Bachusa i Erosa, pojawia się kolejny (anty)bohater: Marcus Lester. Jest to zwyczajny aktor odgrywający Dezyderiusza Crane'a, główną rolę w serialu „Bóg pośród nas”. Serial cieszy się ogromną popularnością, problem w tym, że został tak naprawdę wymyślony przez Lokiego, który głodny sławy zdradził (w zasadzie dla żartu), wiele boskich sekretów. Jeszcze większy kłopot stanowi fakt, że Lester w pewnym momencie zyskuje boskie moce, równe Lokiemu. Targany kompleksami i frustracjami człowiek-bóg staje się zagrożeniem nie tylko dla świata przedstawionego...

No właśnie. Cała historia, choć niewątpliwie intrygująca i utrzymana w konwencji poprzednich tomów „Kłamcy” jest tak naprawdę tylko pretekstem do wielkiej zabawy, jaką Jakub Ćwiek proponuje czytelnikowi. Już poprzednie części składały się w dużej części z mrugania okiem do czytelnika i odniesieniami do rozmaitych filmów, seriali, komiksów i gier. Tym razem autor idzie jeszcze dalej. Może nie burzy całkowicie czwartej ściany, ale wywala w niej kilka wyrw, przez które czytelnik może pozwolić sobie na więcej niż dotąd. Jak? A co powiecie na wkradającą się nagle w całość grę paragrafową? A kilkustronicowy komiks? Historyjki obrazkowe? Ćwiek bawi się narracją, formą, fabułą popuszczając całkowicie wodze fantazji. Oczywiście, znajdą się osoby utyskujące na taką formę, autor wszak dorobił się równie wielkiego grona fanów, co i antyfanów, ale w tym momencie wystarczy zadać pytanie – po co ci, którzy Kłamcy nie lubią, sięgają po tę książkę? Osobiście najwyżej cenię „Ciemność płonie”, bo tam Ćwiek pokazał, jak wielki tkwi w nim potencjał, jak perfekcyjnie buduje nastrój i klimat. Ale przecież cykl „Kłamcy” to zupełnie inna liga – to jazda bez trzymaki, stworzona tak, by autor mógł się wyszaleć popkulturowo. I tutaj również polecam artykuły pisarza, jego recenzje i felietony. Dopiero wówczas można pojąć pełen obraz cyklu, serii, czy też fenomenu Ćwieka. Bo że jest on fenomenalny, to fakt, czy się komuś podoba czy nie. Są książki, które się pisze w pocie czoła, cedząc każde zdanie, są takie, które piszą się same, niczym rozpędzone z góry auto, z cegłą na pedale gazu i wystawionymi za okno zabłoconymi glanami kierowcy. „Kłamca – Papież sztuk” na pewno należy do tej drugiej kategorii.

Żeby jednak nie było, że kadzę bezprzykładnie, to przyznam, że dwie rzeczy w nowej powieści o „Kłamcy” nie przypadły mi do gustu. Zajawki gry paragrafowej nie dawały wcale takiej swobody, jaką sugerowały. W gruncie rzeczy prowadziły jedynie do punktów, z których i tak trzeba było wrócić. Szkoda. Rozumiem, że nie dało się zrobić alternatywnego zakończenia, ale gdyby nieco rozszerzyć możliwości dotarcia do finału... Druga rzecz, już całkowicie osobista, to Donnie Darko. Nie lubię, nie znoszę, uważam za grubo przechwalony film. Może powinienem obejrzeć jeszcze raz? Spytacie co robi Donnie Darko w Kłamcy? To Wy chyba nic o cyklu nie wiecie...

Krótko mówiąc, Kłamcofilom polecam gorąco, choć w zasadzie nie muszę, bo pewnie już mają książkę na półce. Jubileuszowe wydanie zostało wzbogacone o posłowie autora, w którym wyjaśnia co i jak z tym Lokim i jego popularnością, czyli w zasadzie udziela odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące cyklu. Nie sądzę, żeby było to ostateczne pożegnanie z serią, na pewno jest to piękne ukoronowanie. Tymczasem z niecierpliwością wypatruję kolejnych „Chłopców” i może w końcu skuszę się na „Dreszcza”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz