poniedziałek, 30 grudnia 2013

Przed końcem roku, bez refleksji.

 Czterdzieści siedem.
Koniec roku skłania do podsumowań i refleksji.
Nie mnie. Ja jestem po prostu zmęczony. Ten rok był wyjątkowo pracowity i nad wyraz ciężki. W parze z niewątpliwymi sukcesami szły ogromne nieszczęścia. Tradycyjnie nie będę jednak robił osobistych wycieczek. A nad podsumowaniem pomyślę kiedy indziej.
Póki co jestem po prostu wyczerpany i fizycznie, i psychicznie. Fizycznie, bo ostatni tydzień wolnego wykorzystałem na pracę z wiertarką w ręku w biurowcu (niech żyją światłowody!). Cudowne, jak ludzie zmieniają perspektywę widząc mnie nie pod krawatem, a w ciuchach roboczych na drabinie :)
Psychicznie, bo za dużo się ostatnio działo i zmierzam w Nowy Rok z nastawieniem, że nie bardzo chce mnie się dalej walczyć. Nie wiem tylko czy bardziej literacko czy muzycznie. Kończę poprawki do „Wolfenweldu”, zastanowię się potem co z „Horrorem Klasy B.” i w śmietnik rzucam powieść „Odium”, którą zdążyłem ledwie rozgrzebać. Pomysłu nie odpuszczę, ale to co mam, to tylko granatem można potraktować. Czekam na „Pradawne zło”. Niewątpliwie będzie ono jakimś bodźcem. Póki co, przypominam okładkę:



Z radością informuję, że powstała oficjalna strona cyklu „Bóg Horror Ojczyzna”. Ojcem dyrektorem jest Bogdan Ruszkowski, którego z tego miejsca serdecznie pozdrawiam. Zapraszam też na stronę i namawiam do udziału w jej współtworzeniu. Oto właściwy adres: TUTAJ.

Dla porządku jeszcze, w ostatnich czasach zacząłem pojawiać się wszędzie poza lodówką i prasą dla „prawdziwych literatów”, więc bezczelnie, żebym potem sam nie szukał zamieszczam linki, do trzech wywiadów, jakich udzieliłem w ostatnich czasach dla „W świecie słów”, „Horror Online” i 44 numeru „Grabarza Polskiego”. Czwarty ukazał się właśnie dziś w drugim numerze „Horror Masakry”. Znamienne, że drugim przepytanym był Robert Cichowlas ;)



A w kwestii Horror Online, dziś też ujrzała światło dzienne nowa aktualizacja, gdzie recenzuję „Panikę” Mastertona, a także rozmawiam ze Stefanem Dardą. Ponadto, znajdziecie tam „Top 10 Horrorów Wszech czasów” wytypowany przez czytelników i redaktorów HO. Zastanawiające, wszystkie moje pięć typów znalazło się na tej liście i to nawet w kolejności jaka mi odpowiada.

Dobra, bo miało być krótko.

Ponieważ w ostatnich kilku tygodniach obejrzałem tyle filmów, że gdybym miał je tradycyjnie opisać, to zanudziłbym i siebie i potencjalnych czytelników, pozwolę sobie dla własnej próżności i statystyk wymienić je tylko z tytułów (opinie o „Wolverinie” i „Within the Woods” są w ostatnim „Grabarzu”):

Death Tunel”, „Firestarter 2”, „Bloody Birthday”, „Christine”, „Zombie Nosh”, „Prince of Darkness”, „All Night Long 1-3”, „Curse of the El Charro”, „Mountain of Cannibal God”, „Bloody Bill”, „Murder Set Pices”, „Schramm”, „Larva”, „Inhabited”, „House on the Edge of the Park”, „Blues Harp”, „Izo”, „Go, Go Second Time Virgin”, „Frankenstein Reborn”, „Legion of the Dead”, „Wolverine”, „Within the Woods”, „Red 2” i „Smerfy 2”.

Z książkami jest podobnie, tylko że ostatnio nie mogłem się jakoś w niczym zaczepić na dłużej. Z nudów przeczytałem „Papierowe marzenia” i „Zegarek z różowego złota” Richarda Evansa, utwierdzając się w opinii o rzemieślniku lekkich romansów. Chyba złamię swoje zasady i sam spróbuję kiedyś tego typu literatury. Ponadto połknąłem z zachwytem „Bestiariusz Słowiański” Pawła Zycha i Witolda Vargasa, a aktualnie czytam „All-American Horror of the 21st Century: The First Decade”, którą sprezentował mi mój przyjaciel i mistrz: Mort Castle. Czyli zachwycam się testując mój angielski.
Bez odbioru.

niedziela, 8 grudnia 2013

46

Czterdzieści sześć.
Mój synuś skończył tydzień temu dwa latka. Niewątpliwie było to wydarzenie, na które czekaliśmy z żoną cały rok. Jesteśmy najszczęśliwszymi rodzicami na świecie.
Ogłoszono powstanie Nagrody im. Stefana Grabińskiego dla najlepszych utworów literatury grozy. Zrobił się zamęt i zamieszanie. Okazało się, że nawet na własnym podwórku jest jad i szczękanie zębów. Popieram nagrodę i cieszę się, że znalazłem się w 50-tce twórców grozy zaproszonych do Kapituły tejże Nagrody.
Straciłem głos. Na kilka dni ledwie, niemniej przeżycie niezapomniane.
Praca zawodowa pochłonęła mnie ostatnio całkowicie, także poza nią mam czas jedynie na rodzinę. Niemniej, jeszcze coś z pasjami działam. Tak o:
Zespół ACRYBIA wznawia próby, zmienił skład i szuka basisty.
Zespół WILCY w tym tygodniu ma zarejestrować bębny na debiutancki album.
Zespół the 4TH ONE się reaktywował i trwają miksy nowej epki. Czekam też aż zostaną nagrane linie wokalne.
Zespół DAMAGE CASE pracuje nad nową płytą (mamy skomponowane pół). No i koncertuje. Najbliższy koncert w tę sobotę w Tczewie. Z DEADTHORNE. Zapraszam.



Nadrabiam zaległości w prawie wszystkich redakcjach. Nie mogę się jedynie ogarnąć z h.p.lovecraft.pl. Może w przyszłym tygodniu. Pracuję tradycyjnie nad kilkoma projektami literackimi, ale ponieważ skończyłem z opowiadaniami, to wszystko trochę potrwa. Od razu wyjaśniam. Na pewno nie całkowicie, ale to zabrało mi w tym roku zbyt wiele czasu i pół antologii "Horror Klasy B". Czas na formy dłuższe. W tym roku skończę tylko "Wzór", który obiecałem Tomaszowi Siwcowi. Udzieliłem też kilku interesujących (moim zdaniem) wywiadów. Jeden nawet niemal zahaczający o wywiad rzekę. Wszystko to powoduje, że nie mam kiedy przysiąść do poprawek pierwszego "Wolfenweldu" i ostatniego "Bóg Horror Ojczyzna". Będą jak skończę. Skończę jak się uda.

W ostatnim miesiącu przeczytałem jedną (!) dobrą książkę - "Ciemno, prawie noc" Joanny Bator. Wybitna ta lektura doczeka się wkrótce recenzji na Horror Online. Tam się rozpiszę. Przeczytałem jeszcze przedostatniego Evansa i kilka nowości młodzieżowej literatury. Jestem gotów wrócić do horrorów.

Tak też uczyniłem z filmami. Leżąc z gorączką obejrzałem kilka, teraz staram się utrzymać dawną formę oglądania kilku tygodniowo. Brakowało mi tego. Ale ponieważ w ostatnim miesiącu obejrzałem dwadzieścia parę, nie będę się rozpisywał szczegółowo. Albo po prostu nie teraz. Może stopniowo na dniach.
A teraz krótko.
Wpisałem się bo żyję.
A nie odzywam się, bo zarobiony jestem.
I coraz rzadziej mam ochotę komentować pewne sprawy.
Starzeję się.
Bez odbioru.