niedziela, 28 czerwca 2015

Większe recenzje - PINK FLOYD: O KROWACH, ŚWINIACH... - Wiesław Weiss

Wiesław Weiss
O KROWACH, ŚWINIACH, MAŁPACH...
wydawnictwo: In Rock
ocena: 6/6

Chwilowy powrót Pink Floyd to idealna okazja do ponownego przyjrzenia się fenomenowi tej znakomitej grupy. Bardzo pomocna będzie w tym wznowiona książka Wiesława Weissa o przydługim, ale konkretnym tytule „O krowach, świniach, małpach, robakach oraz wszystkich utworach Pink Floyd i Rogera Watersa.

Nikt się nie spodziewał, że po prawie dwudziestu latach usłyszymy kolejny album sygnowany nazwą Pink Floyd. Nie sądzę, żeby nawet David Gilmour i Nick Mason byli pewni, że takie dzieło powstanie. Jakkolwiek udaną płytą nie byłoby „Endless River”, to jednak kropka, którą postawili w 1994 roku albumem „Division Bell” i kończącym go wybitnym „High Hopes” było dla mnie zakończeniem idealnym, teraz niepotrzebnie przerwanym, rozbudzającym nadzieje, ale i burzącym perfekcyjną klamrę jaką tekst wspomnianego utworu spinał całość kariery tej znakomitej formacji. Na „Endless River” nautyskuję jeszcze później, ważne w tej chwili jest to, że nowy album okazał się idealną okazją do wznowienia książki Wiesława Weissa „O  krowach, świniach, robakach oraz wszystkich utworach Pink Floyd”. Wprawne oko wypatrzy, że w tytule pojawiły się tym razem jeszcze i małpy. Nietrudno domyślić się, że wydawnictwo In Rock postanowiło połączyć wspomnianą książkę z podobnym opracowaniem, w którym szczegółowo została omówiona twórczość Rogera Watersa. Można stwierdzić, że w ten sposób powstało absolutnie wyjątkowe kompendium dla miłośników Pink Floyd, ale byłoby to nieprawdą, bo w takim razie gdzie solowe dokonania Gilmoura, Wrighta i Masona? Można by stwierdzić, że to łatwy skok na kasę, ale ten osąd również byłby nietrafiony, bowiem wznowione wydanie okazuje się być lepsze od poprzednich. Niemal pod każdym względem.

Najpierw więc krótko, dla tych którzy nie znają owego tytułu, z czym właściwie mamy do czynienia? Poniekąd z nietypową biografią, bowiem autor w krótkim rysie historycznym przedstawia powody powstania każdej z płyt zespołu, nie omijając również tych najmniej znanych, niezaliczanych do oficjalnej dyskografii (jak „The Early Singels” i muzyka z „The Committee”). Gwóźdź programu stanowi jednak dogłębne i bardzo szczegółowe przeanalizowanie każdego z utworów jakie grupa nagrała na przestrzeni lat. Wiesław Weiss bada źródła inspiracji, analizuje teksty i struktury muzyczne, interpretuje i wyłuszcza ukryty często sens. Pozwala to docenić nawet te mniej znaczące utwory, a i na te najbardziej znane spojrzeć z innej perspektywy. Niektórym kompozycjom poświęcono kilka akapitów, ale niektóre omówienia rozrosły się do małych esejów. Nie dziwi, że reprezentantami tych drugich są albumy Watersa, który wyraźnie przedkłada przekaz słowny i literacki nad muzyczny, tworząc swoiste rock opery. Dowodem na to niech będzie ukoronowanie jego twórczości i opera „Ca Ira”. Tak czy inaczej, każdy fan Pink Floyd znajdzie tutaj wszystko co chciałby wiedzieć o każdym utworze Pink Floyd i Watersa, a zaręczam, że czasem dużo, dużo więcej.
Istotne czym różni się obecne wydanie od poprzednich. Przede wszystkim połączeniem dwóch książek, co w zestawieniu z ceną samo w sobie staje się bardzo atrakcyjną ofertą. Dochodzi do tego jeszcze stylowa okładka i bardzo poręczny format. Poprzednie, albumowe wydanie „O krowach…” prezentuje się wspaniale na półce, jednak czytanie w miejscach innych niż fotel nastręczało dużych problemów. Dochodziły do tego jeszcze kolorowe tła i malutka czcionka, które razem potrafiły dać wycisk oczom. Obecne wydanie nie przysparza najmniejszych kłopotów i całość czyta się nie tylko z zainteresowaniem, ale i wygodnie. Można ponarzekać, że tracą niektóre reprodukcje okładek i zdjęć, bowiem tutaj zostały one pozbawione koloru, jest to jednak niuans, ponad którym nietrudno przejść do porządku dziennego. Osobiście brakuje mi tylko zawartych w poprzedniku opinii fanów o poszczególnych utworach, oraz listy coverów dokonanych przez inne zespoły. Rozumiem jednak, że chodziło tutaj o miejsce w książce, a ta została naprawdę wypchana po brzegi. Autor uaktualnił bowiem całość, dorzucając wspomnianą „Ca Irę” Watersa, oraz jego późniejsze utwory solowe, a przede wszystkim wynalezione w otchłani czasu „The Committee” do filmu i oczywiście „Endless River”. I właśnie z omówienia tej ostatniej płyty wyłania się obraz albumu może i dobrego, ale wyraźnie skrojonego, ułożonego przez innych pod kątem wpasowania się w ramy Pink Floyd. Niby wyszło z tego coś odwołującego się do znakomitej przeszłości, ale na ile w tym prawdziwej swobody, a na ile zimnej kalkulacji nie sposób odgadnąć. Czasem po prostu nie warto się nadmiernie zastanawiać. Warto natomiast sięgnąć po „O robakach, świniach, owcach…” by w pełni docenić fenomen Pink Floyd i Rogera Watersa. Nawet jeśli dysponujecie poprzednim wydaniem. Oba też pięknie wyglądają na półce. Sprawdziłem.

Recenzja z portalu DZIKA BANDA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz