sobota, 31 stycznia 2015

Większe recenzje - ZWIADOWCY cz.4 BITWA O SKANDIĘ - John Flanagan

John Flanagan
ZWIADOWCY Księga 4 BITWA O SKANDIĘ
wydawca: Jaguar
ocena: 5/6

Jak przystało na wesołego nastolatka w wieku niemal trzykrotnie większym z radością relaksuję się po „cięższej” tematycznie literaturze cyklem „Zwiadowcy” i trudno mi w tej chwili znaleźć inny, dostarczający równie relaksującej, ale przy tym i nie całkiem ogłupiającej rozrywki. Proste, ale uniwersalne historie opakowane w fantastyczną otoczkę nieco alternatywnego świata średniowiecza naprawdę dobrze się czyta. Tak było w przypadku trzech poprzednich tomów, tak jest i tym razem, gdy bohaterowie muszą zmierzyć się z hordą Dżingis Hana. Znaczy, z armią Temudżeinów.

Trzeci tom trzymał czytelników w niepewności, dlatego tym razem John Flanagan postanowił oszczędzić cierpień młodszych fanów i w miarę szybko pozwolił spotkać się zbiegłym z niewoli u wojowników Północy bohaterom z poszukującymi ich Holtem i Horacym. Żeby nie było jednak zbyt łatwo, Evanlyn wcześniej wpadła w ręce Temudżeińskich zwiadowców, którzy szykują się do najazdu na Skandię. Gigantyczna armia kroczy przez kontynent, a ich celem jest królestwo Araluenu. Skandianie ze swoją brawurą okazują się bezradni wobec taktycznie walczących potężnych sił najeźdźców ze Wschodu. Na szczęście Holt jest zna metody walki wroga i zdaje się mieć sposób na powstrzymanie przeciwnika. W tym jednak celu bohaterowie muszą połączyć siły z północnymi wojownikami, których przywódca zaprzysiągł im krwawą zemstę.

Kolejny tom cyklu o niezwykłych zwiadowcach prezentuje znów zgoła odmienne oblicze. Już w poprzedniku elementy fantastyczne ustąpiły miejsca realnym zdarzeniom i konfliktom, tutaj Flanagan idzie jeszcze dalej. Próżno szukać magii czy niezwykłych stworów. Najważniejsze jest tutaj męstwo i odwaga, a dominującą rolę odgrywa taktyka wojenna. Zgodnie z tytułem, mamy tu do czynienia z największą w cyklu bitwą, która może imponować rozmachem opisów scen batalistycznych. Oczywiście, wciąż mówimy o konwencji młodzieżowej i fanatyczni historycy mieliby tutaj pole do popisu na utyskiwanie w nieprawdopodobne rozwiązania strategiczne. Kto by się tym jednak przejmował. Wszyscy wiemy jaki musi być wynik starcia, co jednak nie przeszkadza w trzymaniu kciuków za bohaterów, którym przyszło po raz kolejny dokonywać czynów nad wyraz walecznych i narażać się wielokrotnie na śmierć w glorii i chwale. Problemem są nie tylko hordy najeźdźców, ale również, jak to zwykle bywa, zdrajcy, którzy knują przeciw obecnemu porządkowi. I choć pewne rozwiązania można uznać za nieco naiwne (jeśli się zapomni do kogo jest kierowana ta książka) nie sposób odmówić jej uroku. Flanagan dba o to, by każdy bohater odegrał szczególną rolę, nie zapomina o długotrwałych przygotowaniach i szkoleniu, wreszcie osłabiającej Temudżeinów wojnie podjazdowej. Tradycyjnie więc, kolejny tom „Zwiadowców” skrzy się od akcji, bohaterskich czynów z gigantyczną bitwą na deser. Finał zaś z jednej strony uraduje wszystkich tych, którzy denerwowali się w poprzednich częściach, z drugiej pozostawi niedopowiedzenia dla kolejnej części. Już się nie mogę doczekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz