środa, 21 stycznia 2015

Większe recenzje - BUSEM PRZEZ ŚWIAT.PL AMERYKA ZA 8 DOLARÓW - Karol Lewandowski

BUSEM PRZEZ ŚWIAT. AMERYKA ZA OSIEM DOLARÓW
Karol Lewandowski
wydawnictwo Sine Qua Non
stron: 336
ocena: 5/6
 
Książka „Busem przez świat. Wyprawa 1” trafiła na moją półkę, zwracając uwagę na unikalny projekt Krzysztofa Lewandwoskiego, który z bratem i grupą przyjaciół postanowił zdezelowanym busem przejechać Europę. Na koniec publikacji opisującej tę wyprawę przeczytałem o kolejnych, jakie podróżnicy mieli za sobą, wiedziałem więc, że to tylko kwestia czasu, kiedy na rynek trafi następny tytuł z charakterystycznym logo cyklu.

I rzeczywiście. „Busem przez świat.pl Ameryka za 8 dolarów” to trzymiesięczna wycieczka jaką Krzysztof Lewandowski i jego kompani odbyli po Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, przy okazji zahaczając o Kanadę i Meksyk. Siłą rzeczy, jest to wyprawa o wiele barwniejsza niż poprzednia, do tego znacznie lepiej zilustrowana licznymi fotografiami, przyporządkowanymi do poszczególnych rozdziałów. Ułatwia to zwiedzanie wraz z bohaterami, a przede wszystkim wzbogaca dynamikę. O ile bowiem w poprzedniej części zdarzały się momenty lekko nużące, to tutaj takich brak. I nie chodzi mi, oczywiście, o przygody podróżników, bo tych przekłamywać nie należy (a w tym wypadku nawet trudno, gdy całość na bieżąco śledzili internauci), ale o fakt w jaki sposób zostało to opisane. Poprzednio zastanawiałem się na ile w pracy nad całością pomagał Łukasz Orbitowski, który i tym razem figuruje jako jeden z redaktorów (wraz z Joanną Miką-Orządałą), teraz te myśli nie powracały już tak często. Całość czyta się zdecydowanie lżej i przyjemniej. Ma to niebagatelne znaczenie w przypadku tego typu utworu, który nie ma wszak za zadanie przyuczać czy przekazywać, a jest jedynie sposobnością dzielenia emocji z podróżnikami, chwilą oddechu od szarego życia, gdy można na kilkaset stron wskoczyć do słonecznych Stanów Zjednoczonych i nie myśleć o codzienności. Zamiast tego doświadczamy przygód i spotkań jakie były udziałem ekipy Busem przez świat. Bo to one są najważniejsze w tym momencie, nie zwiedzanie kontynentu, o którym pisano już tak wiele i na tak wiele różnych sposobów. Posługując się frazesem, jeśli chodzi o samą wycieczkę, to bohaterowie przed nikim „Ameryki nie odkrywają”, a co jeszcze zabawniejsze, największe ciekawostki z jakimi się tutaj spotkałem (taśma klejąca, skrzynki, prawo w Teksasie) czytałem kilka miesięcy wcześniej w „Wyspie na prerii” Wojciecha Cejrowskiego. Przypadek?

Siłą tej książki są spotkania z ludźmi, ich przeżycia, czasem wręcz zagrażające życiu przygody, no i przede wszystkim – perypetie z samochodem, o naprawie którego chyba można by stworzyć osobną, całkiem opasłą książkę. Dlatego ci, którzy dobrze bawili się przy poprzedniku i tym razem nie będę zawiedzeni, śmiem nawet twierdzić, że przyjemności znajdą dużo więcej. Szkoda tylko, że znów końcówka książki to już bieg przed siebie, bez chwili zadumy czy refleksji, których całkiem sporo było wcześniej. Ciekawe, jaką wyprawę Lewandowski opisze teraz. Osobiście czekam na Australię.

Na koniec drobiazg, który jednak troszeczkę mi przeszkodził w początkowych rozdziałach książki. Tradycyjnie, składają się one ze szczegółowych przygotowań do wyprawy, co jednak ważne, tym razem ekipa przeszła roszady personalne, co więcej zaszły one już na wcześniejszych, nieopisanych wyprawach. Dlatego początkowo nie mogłem się odnaleźć pośród nowych postaci, tym bardziej, że znalazły się wśród nich i takie, które dla autora były „stare”, a dla mnie kolejnymi świeżynkami. Ot, drobny niuans, dla tych, którzy nie śledzą każdego kroku projektu Busem przez świat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz