SOLOMON KANE OKRUTNE PRZYGODY
wydawnictwo Rebis
stron: 408
ocena: 6/6
Dobrze się dzieje na polskim rynku fantastyki, bowiem Rebis kroczy dumnie prezentując kolejnego bohatera Roberta E. Howarda poświęcając mu bogato ilustrowany zbiór zawierający wszystkie teksty o Solomonie Kane, zabójczym purytaninie, który ma w życiu tylko jedną misję. Zwalczać zło pod każdą postacią i szerokością geograficzną. Osadzony w realiach przełomu XVI i XVII wieku, z bandoletem w jednej dłoni i szpadą w drugiej, w nieodłącznym kapeluszu z szerokim rondem staje do walki z przestępcami, piratami, złoczyńcami i… zombie.
Przyznaję, że Roberta E. Howarda poznałem od
zupełnie odwrotnej strony, bo od lektury „Tygrysów morza”,
zbioru opowiadań, w których głównym bohaterem był Bron Mak
Manart, a dopiero później natknąłem się na Conana (który
pochłonął mnie całkowicie) i Kulla, ale chociaż słyszałem
wcześniej o Solomonie, to nie miałem okazji zapoznać się z żadną
jego przygodą. A te są istotnie intrygujące, choćby z tego
względu, że była to pierwsza postać stworzona przez Howarda,
zanim jeszcze odważył się poświęcić rozbudowanym opowieściom
epickiej fantastyki. Solomon nosi w sobie znamiona młodzieńczej
opowieści, gdzie najważniejsza jest akcja, a tło, opisy, czy
wreszcie psychologizacja postaci nie mają znaczenia. Każda fabuła
opiera się na tym samym schemacie. Kane staje przed problemem, który
pokonuje w walce. Nie ma tu miejsca na wątpliwość, czy mu się to
uda. Jedyne wątpliwości to kiedy? (gdy walczy z ludźmi) i jak?
(gdy ściera się z siłami nadprzyrodzonymi). Jednocześnie już ta
młodzieńcza werwa czyni z zamieszczonych tu opowiadań historie
wyjątkowe, kipiące wprost od akcji i testosteronu, pozbawione
zbędnych moralitetów i górnolotnych przesłań.
Już w tych opowiadaniach widać nieposkromioną
wyobraźnię, za pomocą której Howard składał hołd swoim
ulubionym pisarzom i gatunkom literackim. Dominuje tutaj powieść
przygodowa, w związku z postacią związana najczęściej z
podgatunkiem płaszcza i szpady (jednakże nacechowana już jakże
rozpoznawalnym stylem autora), ale pojawiają się też wątki
fantastyczne, czy wręcz typowe dla literatury grozy, a wszystko
wymieszane w takich proporcjach, że wprost nie sposób oderwać się
od lektury. Oto w otwierającym zbiór „Czaszki wśród gwiazd”
poznajemy Solomona, który staje naprzeciw sił nadprzyrodzonych,
gdzie duchy wdzierają się do naszego świata by wywrzeć zemstę
(ale czy na pewno?) na śmiertelnikach. Podobny motyw powraca w
„Grzechocie kości”, czy upiornej i znakomitej „Prawej ręce
zatracenia”. Zgoła inne oblicze przygód głównego bohatera
napotykamy w „Czerwonych cieniach”, gdzie staje się on
niepowstrzymanym nemezis łotra, który skrzywdził dziewczynkę, a
Solomon ściga go na kraniec świata jednocześnie eliminując
wszelkie napotkane przeciwności. Podobny schemat przedstawia
„Błękitny płomień zemsty”, fenomenalna opowieść o walce z
piratami. Jednak największe wrażenie zrobiły na mnie opowieści
„Księżyc czaszek” będący zapowiedzią tego, co autor
zaprezentuje w historiach o Kullu i Conanie, czyli epickie dzieje
mitycznych imperiów i przygody z pogranicza horroru: „Wzgórza
umarłych” oraz „Skrzydła w nocy” gdzie Solomon styka się
kolejno z zombie i demonicznymi potworami terroryzującymi
afrykańskie plemię. Trudno przejść obojętnie obok stylu autora,
będącego tutaj jeszcze w powijakach, a jednocześnie imponującego
rozmachem, umiejętnością kreowania nastroju i rozwojem akcji. Sam
Howard mówił o sobie, że mógłby być wielkim pisarzem, ale jest
na to zbyt leniwy. Cóż, właśnie te historie udowadniają, jak
wiele jest w tych słowach prawdy. Nie dziwię się tym, którzy
uznają postać purytanina za najwyższe osiągnięcie autora. Choć
nic nie przebije mojej sympatii do Conana, to od dziś Solomon Kane
depcze mu po piętach.
Wydanie Rebisu to już klasyk serii – oprócz
znakomitych opowiadań znajdziemy tu też wiersze i szkice opowiadań
(często ledwo rozpoczęte) a wszystkie ozdobione wybornymi
ilustracjami Gary'ego Giani. Mus na półce miłośników dobrej
literatury fantasy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz