Mira Grant
PRZEGLĄD KOŃCA ŚWIATA
wydawnictwo: SQN
ocena: 4/6
Zombie kroczą nieprzerwanie przez ekrany kin i telewizorów,
co rusz ukazuje się kolejna książka o tej tematyce. Doczekaliśmy się
nawet polskich zombiaków w grach i literaturze. Pojawiają się one pod
każdą szerokością geograficzną, choć wiadomo, prym wiodą amerykanie.
Pisaliśmy o upadającym gubernatorze, czas wspomnieć cykl o nadętej
blogerce.
Tak, mowa o cyklu „Przegląd końca świata”, postapokaliptycznej
trylogii o zombie, śmiertelnych wirusach, wielkich spiskach i dwójce
nastolatków gotowych dokopać całemu światu. Tak, to typowa young adult
fantasy, literatura skierowana do starszej młodzieży, choć nie sposób
odmówić jej walorów, które zadowolą i część dorosłych czytelników.
Pierwszy tom zatytułowany „Feed” opowiada o dwójce rodzeństwa,
Georgii i Shaunie Mason, dwójce blogerów, którzy w świecie przyszłości
zdominowanej przez zombie poprzez własne strony informują ludzi o
sytuacji w kraju. Ludzie mieszkają w enklawach próbując prowadzić
normalne życie, podczas gdy młodzież spędza czas przy komputerach
walcząc o gorące newsy. Główni bohaterowie zostają zaproszeni do
poprowadzenia kampanii prezydenckiej kandydata Petera Raymana, co
pozwoli im stać się numerem jeden w blogosferze. To co ma być
spełnieniem marzeń, okazuje się początkiem prawdziwych problemów. Trzeba
przyznać, że jest to brawurowy, oryginalny, choć momentami naiwny
thiller polityczny przesycony techniczno-młodzieżową stylistyką. W dobie
gadżeciarstwa i przy dzisiejszym postępie technologicznym całość zdaje
się być bardzo prawdopodobna.
Tom drugi, „Deadline”, opowiada o bohaterach, którzy wchodzą w
posiadanie tajnych danych naukowych dostarczonych przez byłą pracownicę
Centrum do Zwalczania i Kontroli Chorób (CZKC). Ocaleni z poprzedniego
tomu blogerzy znów walczą o odkrycie prawdy. Z założenia szokującej. W
istocie zaś bardzo przewidywalnej. Co więcej, tym razem autorka
postanowiła dać jeszcze poszaleć hormonom i wpleść w całość wątek
budzących się uczuć, a nawet sceny pseudo-erotycznej.
W tomie trzecim zgodnie z przewidywaniami następuje wielkie
wyjaśnienie wszystkich zagadek, ale uprzednio bohaterowie muszą wpaść w
prawdziwe bagno. Oskarżeni o bioterroryzm członkowie grupy „Przegląd
końca świata” dowodzeni przez coraz bardziej obłąkanego Shauna stają do
walki z Centrum do Zwalczania i Kontroli Chorób. Tymczasem zaskakujący
twist z finału drugiego tomu znajduje teraz rozwinięcie i wprowadza
niezwykle interesujący wątek, który w połączeniu z główną osią fabularną
czyni „Blackout” najlepszą odsłoną trylogii.
Widać od razu, że „Przegląd końca świata” to nie horror o zombie,
tylko młodzieżowa książka o walce za prawdę i wolność w zdominowanym
przez spiski i polityków świecie przyszłości. Świat ten zaś jest taki
jak Ameryka. Piękny, rozległy, oryginalny i wyjątkowy, a jednocześnie
nadęty i momentami banalny. I był to dla mnie ogromny problem przy
odbiorze całości. Ot, choćby jedna z głównych postaci, Georgia, która
jest narratorką tomu pierwszego. Dziewczę jest tak pewne siebie, tak
wspaniałe i tak wszystkowiedzące, że w zasadzie dziwne, że od początku
nie wpadła na to co przyniesie finał tomu trzeciego. Tym bardziej, że
później również nie ma problemu z zaskakiwaniem polityków, naukowców i
wojskowych swoimi wypowiedziami. Tak, wiara w siłę blogów i internetu,
jakże typowa dla młodzieży, wprost tryska ze stron trylogii. Bardzo
oryginalne fragmenty udające blogi innych bohaterów z jednej strony
wybijają cykl ponad przeciętność, z drugiej ujawniają jej największą
słabość. Ową młodzieńczą naiwność, że wszystko co się samemu napisze
jest ważne i wyjątkowe, podczas gdy ze ściany biją po oczach banalne
frazesy… A już zakończenie, w którym jeden ze swarzcharakterów kaja się
publicznie, a społeczeństwo reaguje na to… Nie powiem jak, ale błagam…
Serio? O święta naiwności… O ile jednak mam świadomość, że taka jest
teraz młodzież i spora część społeczeństwa i na buńczuczne i
technologiczne wybryki Miry Grant mogę przymknąć oko, to już kompletnie
opadły mi ręce na naiwność i nieporadność konstruowania wątków
romantyczno-uczuciowych w tomie drugim. To mogłoby się sprawdzić jako
wprawka na kółku polonistycznym w gimnazjum, nie w powieści światowej
sławy. Może jednak jest to sposób by dotrzeć do młodszego czytelnika?
Trylogia „Przegląd końca świata” to dobra rzecz, choć nie wybitna jak
niektórzy próbują wmawiać. Bardzo oryginalna i nowatorska wizja świata
wyniszczonego przez zombie poparta ogromną wiedzą o wirusach łączy się z
thrillerem politycznym i ściera z naiwną młodzieżówką przesyconą
technologicznym żargonem. Jest dramatycznie, jest łopatologicznie,
gwieździste sztandary łopoczą. Mieszanka to bardzo ambitna i
mainstreamowa, wolę jednak ponure zombie Kirkmana i Bonansinga. I tu i tu
mamy przeciągniętych przez bagno ludzi, którzy ujawniają swoje prawdziwe
twarze w obliczu skrajnego zagrożenia. Problem w tym, że młodzieżowa
twarz „Przeglądu” nie pasuje do mojej gęby w żadnej formie.
Recenzja z portalu DZIKA BANDA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz