KARTAGIŃSKIE OSTRZE
wydawnictwo: Albatros
ocena: 5/6
Wykształcił się dziwny nurt powieści historycznych, które z
historią nie mają wiele wspólnego. Autorzy wykorzystują jedynie tło,
czasem postacie, opowiadając o perypetiach bohaterów tych bardziej
prawdopodobnych i tych trochę mniej. Wojciech Dutka posiada tę
specyficzną umiejętność łączenia prawdziwej historii z powieścią
przygodową, romansem i a poniekąd i baśniową estetyką. Najciekawsze, że
wychodzi mu to całkiem zgrabnie.
Akcja rozpoczyna się w Tarencie, greckim mieście na południu Italii,
gdzie odbywa się targ niewolników. Właśnie tutaj młody Polibiusz zostaje
sprzedany w niewolę Hiperbolosa, kupca i podwójnego szpiega, który
pracuje zarówno dla Rzymian jak i Kartaginy. Do jego domu przyjeżdża
właśnie Marek Aquila, pretor etruskiego pochodzenia, który nade wszystko
pragnie władzy i zamierza skorzystać na trwającej wojnie, by poprzeć
jedno z ugrupowań: konserwatystów pod wodzą Katona i liberałów
skupionych wokół konsula Scypiona Afrykańskiego. Młody Grek odnajduje w
tym swoją szansę i postanawia przysłużyć się rzymskiemu politykowi,
szybko jednak okazuje się, że jego decyzja była bardzo błędna, a on sam
rozpocznie właśnie życie pełne niebezpiecznych przygód.
Odbiór książki zależy od wielu czynników, z których podstawowym dla
mnie jest nastawienie. Nie brałem pod uwagę okładkowych blurbów, w końcu
zestawienie „Gladiatora” Ridleya Scotta z historią jest bardzo umowne.
Po wstępie oczekiwałem solidnej i intrygującej powieści historycznej
opowiadającej o rodzącym się imperium Rzymskim. Tymczasem, niemal z
rozdziału na rozdział akcja przyśpieszyła do przodu, a ja odkryłem, że
wyjątkowo ten blurb mogłem traktować jako ostrzeżenie. Dutka wybornie
zna kulturę i historię Antyku, co pokazuje w scenach na targu, czy
podczas starć piratów lub walk na arenie. W fascynujący sposób podchodzi
do autentycznych postaci – Polibiusza z Megapolis i Hanibala Barkasa.
Pierwszy był słynnym rzymskim historykiem o greckim pochodzeniu, drugi
kartagińskim wodzem – równie wielkim co tajemniczym. I choć to z
pierwszej z nich autor czyni bohatera pierwszoplanowego i wokół jego
losów snuje całą opowieść, to postać Kartagińczyka jest tą, która
przykuwa większą uwagę.
O Hanibalu wiemy stosunkowo niedużo, a nawet to co zostało zachowane
(włącznie z jego popiersiem) to tylko rzymskie echa napisanej na nowo
historii. Kim był, co naprawdę nim kierowało na zawsze pozostanie
tajemnicą, bowiem jego losy spisali zwycięzcy, Rzymianie, dostosowując
prawdę do własnych wymagań. Niemniej, warto poznać wariant jaki
przedstawia nam Wojciech Dutka, bardzo dramatyczny i… romantyczny.
Autor nie ukrywa, że bawi się historią i w większości przypadków
naprawdę znakomicie mu to wychodzi, niemniej utworzenie w rzymskim
sejmie ugrupowania „Prawo i Sprawiedliwość” dowodzonej przez dwóch braci
jest żartem bardzo przestarzałym i jakoś już zupełnie nie śmiesznym. Na
szczęście tego typu „humor” pojawia się stosunkowo rzadko. Można też
narzekać, że czasem akcja przeskakuje zbyt gwałtownie, autor wówczas gna
przez życiorysy postaci, jakby się bał, że nie zdąży czegoś
opowiedzieć, przez co chwilami toniemy w natłoku zdarzeń (co samo w
sobie złe nie jest) i fabularnych uproszczeń (co jest już znacznie
gorsze). Poza tym od początku jakoś wiadomo za kogo trzymać kciuki i że
co by się nie zdarzyło, zawsze Polibiusz wyjdzie na swoje. No, prawie
zawsze.
Krótko mówiąc „Kartagińskie ostrze” to pełna przygód i intryg powieść
osadzona w Rzymie II wieku przed naszą erą. Historyków nie obrazi, a
przeciętnego zjadacza chleba może zachwycić folklorem i egzotyką dawnej
epoki.
Recenzja z portalu DZIKA BANDA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz