Karen Rose
NALEŻYSZ DO MNIE
wydawnictwo: Albatros
ocena: 4/6
Karen Rose jest znaną i
uznaną autorką kryminałów, której kolejne książki zdążyły
już podbić serca polskich czytelników. Osobiście do tej pory nie
zostałem fanem autorki i nie sądzę, żeby „Należysz do mnie”
miało to zmienić, choć muszę przyznać, że to bardzo dobry i
trzymający w napięciu utwór.
Akcja rozpoczyna się w
Baltimore, od znalezienia brutalnie okaleczonych zwłok mężczyzny.
Odnajduje je Lucy Trask, lekarka sądowa. Jak się wkrótce okazuje,
nie był to przypadek, a w okolicy seria bestialskich tortur i
zabójstw dopiero ma się rozpocząć. Sprawą zajmują się
policjanci – detektyw J.D. Fitzpatrick i jego partnerka Stevie
Mazzetti. Oboje w przeszłości stracili bliskich i połączeni
ciężkimi przeżyciami stanowią dobraną parę oddanych przyjaciół.
Dochodzenie w sprawie kolejnych zabójstw prowadzi ich do miasteczka
Anderson Ferry, gdzie przed laty wydarzył się wielki dramat. Jak
się okazuje, tutaj również dorastała Lucy Trask. Fitzpatrick nie
wierzy w przypadki, niestety, w międzyczasie udało mu się uwikłać
w płomienny i niebezpieczny romans z lekarką. Równolegle do
przedstawionych zdarzeń prywatny detektyw Clay Maynard prowadzi
śledztwo w sprawie zaginięcia swojej partnerki i jej ostatniego
klienta – Evana Reardona. Jak można się domyślić, prędzej czy
później wszystkie wątki zbiegną się w jednym, dramatycznym
punkcie.
Powieść została napisana ze
stosownym nerwem i znajomością tematu, jak i zasad konwencji, tak
więc pod tym względem nie mam autorce absolutnie nic do zarzucenia.
To rasowy i mocny thriller kryminalny, z pełnokrwistymi, wyrazistymi
postaciami, które nawet jak wdają się w romans, to nie są
romantyczne, tylko zaborcze i stęsknione za czułością w tym
bezlitosnym, okrutnym świecie. Akcja biegnie do przodu bardzo
szybko, sprawnie odsłaniając kolejne karty zbrodni z przeszłości,
która doprowadziła do obecnej eskalacji przemocy i okrucieństwa.
Niestety, w zasadzie od początku jest znana osoba głównego zabójcy
i jego motywacja, co psuje trochę element suspensu i pozbawia utwór
największego atutu, jakim byłoby wyjaśnienie tragedii w Anderson
Ferry. Oczywiście, tego typu zabiegi są znane z wielu innych
utworów (żeby daleko nie szukać – „Czerwony Smok” Harrisa
czy „Pan Mercedes” Kinga), ale tam zostaje dużo więcej do
rozwiązania, podczas gdy w „Należysz do mnie” nie da się nawet
przez moment zwątpić po czyjej stronie jest sympatia autorki, tym
samym od razu wiadomo, kto zwycięży. Pytanie tylko jak i co w
międzyczasie odkryje.
Nie brak tu zwrotów akcji i
kilku niespodzianek, dlatego nie sądzę, żeby miłośnicy takiej
literatury poczuli się zawiedzeni. Również wspomniany wątek
romansu głównych bohaterów bardzo dobrze wkomponowuje się w
całość historii, uwypuklając kilka jej aspektów. Pozwala to też
świetnie poznać bohaterów, co jest istotne bo postacie te powrócą
jeszcze w innych odsłonach śledztw z Baltimore. Jest to zabieg nie
tylko ciekawy, ale i przykuwający uwagę, nie będę nawet ukrywał,
że bardzo polubiłem Fitzparticka. Na pewno więc będę wypatrywał
kolejnych powieści Karen Rose, ale zajmą one stosowne miejsce w
kolejce oczekujących do przeczytania.
Recenzja z e-magazynu GRABARZ POLSKI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz