niedziela, 28 czerwca 2015

Większe recenzje - POWTÓRKA - Marc Levy

 Marc Levy
POWTÓRKA
wydawnictwo: Albatros
ocena: 3/6

Marc Levy jest jednym z najpopularniejszych obecnie autorów prozy kobiecej, ale w Polsce wciąż pozostaje niedoceniony. Czy zdoła to zmienić wydana właśnie „Powtórka”?

Słynący głównie z literatury romantycznej pisarz serwuje czytelnikowi thriller, bezpardonowo zaczynając sceną zmyślnego zabójstwa, które pozornie wydaje się być zbrodnią doskonałą. Kim jest ofiara? Tego dowiemy się z dalszej lektury, gdy akcja cofa się o dwa miesiące wstecz, a my poznajemy Andrew Stilmana, dziennikarza po trzydziestce, pracującego właśnie nad najważniejszym artykułem w swojej karierze, w którym opisuje porwania dzieci w Argentynie. Już poprzedni tekst o podobnej tematyce dotyczący porwanych do adopcji dzieciach z Chin uczynił z niego gwiazdę redakcji, teraz spodziewa się spektakularnego sukcesu. Odreagowując stresy w pracy spędza wieczory w pubach dobrze się bawiąc przy alkoholu. Tam spotyka Valerie, swoją dawną dziewczynę. Szybko odżywają dawne wspomnienia, a wraz z nimi odradza się miłość. Romantyczna historia rozwija się skutecznie, zapadają decyzje o ślubie i wszystko zmierza do radosnego happy endu, gdy Andrew wraz ze swym przyjacielem Simonem udają się na wieczór kawalerski. Skutki niewinnego wyjścia do baru okażą się tragiczne dla wszystkich.

Nie licząc kryminalnego początku, pierwsza część książki to dobrze skrojony romans, napisany z werwą i polotem, bez niepotrzebnego nadęcia. Bardzo łatwo wciągnąć się w historię tego intymnego i delikatnego związku, przypatrywać jak poznają się wzajemnie, jak odtwarzają związek z młodości mimo bagażu doświadczeń zebranego od czasu ich rozstania. W tym momencie czujność czytelnika zostaje całkowicie uśpiona, aż do momentu rozłamu wywołanego wieczorem kawalerskim i sceną zabójstwa, która powraca nieubłaganie. Andrew ginie, nie wiedząc dlaczego.

Tutaj moglibyśmy poznać dalsze losy Valerie, co niekoniecznie musiałoby być pasjonującą lekturą. Marc Levy serwuje nam zaznaczony w tytule pomysł, pozwala przeżyć Andrew jeszcze raz dwa miesiące poprzedzające jego śmierć. W tym wydłużonym dniu świstaka ma okazję odkryć co doprowadziło do tragedii, a być może zyska nawet szansę na zmianę swego losu. Stilman rozpoczyna własne śledztwo, jednocześnie angażując się bardziej w sprawę artykułu, który okazuje się mieć znaczny wpływ na jego przyszłość. I tutaj powieść skręca ostro w stronę thrillera, lekko podbarwionego niesamowitością, jaką jest powrót Andrew do świata żywych. Akcja rozpędza się, Levy skutecznie podsuwa rozmaite tropy, podejrzanych, komplikuje zagadkę, by w finale i tak wprowadzić zaskakujące rozwiązanie. Trzeba przyznać, że wychodzi mu to naprawdę sprawnie, nie można odmówić mu umiejętności posługiwania się językiem i znajomości zasad gatunku, ale nieodparcie w głowie kołacze się pytanie – „a co z tym romansem?”. Pod koniec zaś już nie sposób pozbyć się wrażenia, że autor skompilował dwa oddzielne pomysły, które postanowił połączyć w jeden. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że gubi się nawet w kreacji bohatera, gdy w pierwszej połowie Andrew Romantyczny odczuwa wyrzuty sumienia, ponieważ porozmawiał z obcą kobietą, w części drugiej Andrew Detektyw nieco inaczej podchodzi do kwestii lojalności. Koniec końców, finał zaskakuje, ale niekoniecznie mylnie splątanymi tropami, tylko… to już musicie odkryć sami. Osobiście nie lubię tego typu rozwiązań, wolę gdy czytelnik ma szansę odkryć co nieco samemu. Poza tym  drapię się w głowę i zastanawiam, czy to miał być romans, czy thriller, bo chociaż w każdej formie Marc Levy wypada przekonująco to połączenie wyszło dość topornie. Względnie sugeruję czytać książkę na pół z małżonką. Pierwsza część dla niej, druga dla niego.

Recenzja pochodzi z portalu DZIKA BANDA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz