PROSIACZEK FRYDERYK I DZIĘCIOŁY
wydawnictwo: Jaguar
stron: 278
ocena: 6/6
Walter R. Brooks był twórcą niezwykle płodnym, czego dowodem jest
cykl o Prosiaczku Fryderyku składający się z… dwudziestu sześciu tomów!
Kilka z nich zostało wydanych przez wydawnictwo Jaguar i dzięki temu
wreszcie polski czytelnik może obcować z tą stworzoną niemal
dziewięćdziesiąt lat temu zapomnianą klasyką dziecięcej literatury.
Przedstawiany tutaj tom jest drugim z kolei, co nie jest bez znaczenia,
bowiem historia gadającego prosiaka została napisana w taki sposób, że
swobodnie można zacząć czytać w dowolnym miejscu cyklu bez znajomości
poprzedników. Powód dlaczego wybrałem akurat ten podam później.
Tytułowy bohater żyje na farmie pana Beana, dobrodusznego mężczyzny,
który wraz ze swą żoną planuje dłuższe wakacje. Rozważa pozostawienie
farmy w rękach zwierząt, ale te wcześniej muszą udowodnić, że są
dostatecznie odpowiedzialne. Pozornie nic trudnego dla całej czeredy
domowych i gospodarskich zwierząt, które potrafią mówić. Już pierwszy
ich pomysł okazuje się strzałem w dziesiątkę, bowiem czworonogi przy
pomocy jednego dzięcioła zakładają Pierwszy Bank Zwierzęcy. Kolejnym
etapem mają być wybory prezydenckie, w trakcie których zostanie wybrany
przywódca farmy na czas nieobecności państwa Bean. Posiadający
umiejętność czytania i pisania Fryderyk szykuje kampanię wyborczą, ale
nie wie, że będą go czekały bardzo duże problemy. Wspomniany już
wcześniej dzięcioł to uratowany przypadkiem ptak z Waszyngtonu, który
nosi imię jednego z prezydentów USA. Dzięcioł zaczyna bardzo szybko
szarogęsić się na farmie, a gdy sprowadza swoją rodzinę i wchodzi w
konszachty ze szczurami, konflikt zdaje się być nieunikniony.
„Prosiaczek Fryderyk i dzięcioły” to znakomita opowieść o
odpowiedzialności, ale też i gorzka lekcja demokracji. Napisana jednak w
na tyle sprytny sposób, że to od dojrzałości czytelnika zależy w jaki
sposób odczyta konkretne zdarzenia. Przedszkolak będzie się bawił
świetnie przy wybrykach i działaniach Fryderyka, który to próbuje
jeździć na rowerze, to wciela się w detektywa, by rozwikłać coraz
poważniejsze kłopoty farmy. Uczeń starszy dostrzeże liczne odniesienia
do współczesnego świata (który pod paroma względami nie zmienił się
przez lata), nauczy się jak działa machina bankowości, wyborów, czy też
wprowadzenia rządów silnej ręki. Dorosły czytelnik nie będzie miał
żadnych kłopotów z odnalezieniem grozy sytuacji i trafienia na „Folwark
Zwierzęcy”. Jak się okazuje, całkiem słusznie, bowiem właśnie „Fryderyk i
dzięcioły” zainspirowały Georga Orwella do stworzenia jednego ze swych
najbardziej kanonicznych i wstrząsających dzieł. Co jeszcze bardziej
zaskakujące, mimo upływu dziesiątek lat od premiery, poruszane tutaj
problemy pozostają wciąż bardzo aktualne. Na szczęście omawiana tutaj
powieść Waltera R. Brooksa, to wciąż opowieść dla dzieci, zwieńczona
happy endem i podlana lekko moralizatorskim sosem. Ucząca nie tylko
odpowiedzialności, ale i piętnująca bierność, dostarczy świetnej
rozrywki zarówno maluchom, jak i czytelnikom dojrzałym. Wraz ze
znakomitym wydaniem (twarda oprawa, świetne ilustracje Kurta Wiese),
stanowi książkę, którą każdy rodzic powinien mieć w swojej biblioteczce.
Recenzja pochodzi z serwisu DZIKA BANDA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz