środa, 4 marca 2015

Większe recenzje - POZAŚWIATOWCY: ŚWIAT BEZ BOHATERÓW - Brandon Mull

Brandon Mull
POZAŚWIATOWCY: ŚWIAT BEZ BOHATERÓW
wydawnictwo Mag
stron: 534
ocena: 4/6

Brandon Mull to już uznany pisarz młodzieżowego fantasy, co udowodnił brawurowym cyklem „Baśniobór”. Chociaż nie zdążyłem do tej pory zapoznać się z całością serii, zaintrygowałem się autorem na tyle, że bez wahania sięgnąłem po jego nowe dzieło „Pozaświatowcy”, tym bardziej, że ten cykl bliższy jest moim upodobaniom, a więc klasycznej fantasy.

Bohaterami znów są nastolatkowie, którzy przenoszą się w niezwykły sposób do magicznej krainy Lyrian. Jason to przyszła gwiazda baseballu, chłopak z wielodzietnej rodziny, Rachel to jego przeciwieństwo. Cicha, skromna dziewczyna, jedynaczka, spędzająca większość czasu w domu, bowiem podróżujący po świecie rodzice uznają, że lepiej dla niej, jeśli będzie się uczyć w domu. Ot, przeciętna dwójka młodych Amerykanów, którzy nigdy by nie spotkali się w normalnym świecie, natomiast w świecie magii ich losy krzyżują się na drodze ku niezwykłej przygodzie. Krainą Lyrian rządzi bowiem okrutny czarnoksiężnik Maldor. Zniszczyć go może jedynie tajemnicze SŁOWO, którego Jason Walker podejmuje się nauczyć. Wzorem kanonicznych bohaterów gatunku wyrusza na wyprawę, podczas której będzie musiał wykazać się sprytem i odwagą, by wreszcie poznać sylaby pozwalające pokonać maga. W trakcie przejdzie też swoistą przemianę, na którą wpływ będzie miała Rachel.

Brandon Mull to pisarz, do którego nie trzeba przekonywać nikogo, kto miał już styczność z jego twórczością. Posiada nieograniczoną wyobraźnię i lekką rękę, pozwalającą mu przenieść niezwykłe światy na karty powieści i uczynić je niemal realnymi. I chociaż pierwszy tom pełnymi garściami czerpie z dorobku klasyków literatury fantasy, składając tym samym hołd gatunkowi, to całość jest przetworzona w sposób oryginalny i intrygujący (vide przejście Jasona do świata Lyrian). Co niezwykle ważne, autor pamięta, co jest najważniejsze w przypadku takiej literatury, a więc akcja i przygoda. Na brak zdarzeń i emocji nie sposób tutaj narzekać. Ciekawym zabiegiem są również kreacje głównych bohaterów. Zostały skrojone w opozycji do typowej fantastyki, nie różnią się w zasadzie niczym od swoich rówieśników w normalnym świecie, prawdę powiedziawszy są nad wyraz zwyczajni, czasem wręcz przewidywalni, a tym samym bardziej prawdopodobni i zapewne łatwiej będzie młodym czytelnikom identyfikować się z Jasonem i Rachel. To przykład klasycznych „everymanów”, nawet ich obecność w świecie Lyrian nie jest powodowana żadną przepowiednią, pozornie jest to wręcz przypadek. Za to postacie drugoplanowe, bohaterowie magicznego świata, włącznie z Maldorem, to już osobowości, obok których nie da się przejść obojętnie. Podobnie jak obok całego świata, zachwycającego swym przepychem i rozmachem. I choć dla dorosłego czytelnika wiele rozwiązań i zagrywek może się zdawać z początku naiwnych, to jednak przewrotny finał pokazuje, że nie wszystko jest takie jakby się zdawało, w całości odnajdzie się drugie dno i głębszy sens. Znów brawa dla Brandona Mulla. Mało kto potrafi pisać tak dobre i ambitne młodzieżowe fantasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz