środa, 4 marca 2015

Większe recenzje - DZIECKO ROSEMARY - Ira Levin

Ira Levin
DZIECKO ROSEMARY
wydawnictwo Rebis
stron: 296
ocena: 6/6

Są książki, które zmieniły oblicze nie tylko literatury, ale i popkultury. Ira Levin był twórcą tak wszechstronnym, że inspirował i twórców grozy i komedii, a większość z jego dzieł została z sukcesem zekranizowana. Wystarczy wspomnieć o „Chłopcach z Brazylii” z Gregory Peckiem czy przezabawnej i przewrotnej „Śmiertelnej pułapce” z Michaelem Cainem i Christopherem Reeve'm. Mnie jednak zachwyciły przede wszystkim horrory na czele z „Żonami ze Stepford” (tylko i wyłącznie wersja z roku 1975) i „Dzieckiem Rosemary”, jednym z najlepszych filmów Romana Polańskiego i najwybitniejszych obrazów grozy w historii kina. Tak, wstyd się przyznać, ale z każdym dziełem Levina zapoznałem się w odwrotnej kolejności, czyli po obejrzeniu ekranizacji. Nadrabianie zaległości w niczym nie odbiera jednak przyjemności obcowania z książkami, które są po prostu arcydziełami.

Rosemary i Gary Woodhouse kupują piękne mieszkanie w Nowym Jorku. Są szczęśliwym małżeństwem. On robi karierę aktorską, ona marzy o dziecku. Wkrótce poznają nowych sąsiadów, a ich życie stopniowo ulega zmianie. Gary coraz bardziej ulega wpływowi małżeństwa Castevetów, Rosemary zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością, coraz bardziej obawia się o życie własne i dziecka, które nosi w brzuchu...

O fabule wspominam z zasady, trudno mi bowiem wierzyć, że ktoś nie słyszał choćby o historii, która doczekała się dwóch adaptacji, jednej wybitnej w wydaniu Polańskiego, jednej tragicznej (w reżyserii Agnieszki Holland). Powieść Levina to arcydzieło horroru, które przeniosło grozę z nawiedzonych zamczysk, zapuszczonych cmentarzy i upiornych prowincji do współczesnych apartamentów, jasno oświetlonych mieszkań, pozbawiając ją gotyckich konotacji, jednocześnie koszmar jaki staje się udziałem głównej bohaterki. Horror jaki rozgrywa się w wymarzonym mieszkaniu Woodhousów nie jest bezmyślnym epatowaniem okrucieństwem i obrzydliwością, do jakich przyzwyczaiły czytelników współczesne powieści z tego gatunku. To groza podskórna, metafizyczna, pełna niedopowiedzeń, głęboko zakorzeniona w psychologii. Nawet główny wątek sprowadzający się do satanistyczno-okultystycznej sekty jest tak naprawdę tylko środkiem do opowiedzenia historii o zdradzie, zagubieniu i lęku macierzyńskim, przede wszystkim zaś o manipulacji, alienacji i samotności. Samotności w wielomilionowym mieście. Wątki te uwypuklił w swoim dziele Roman Polański, również dzięki zakończeniu, mniej dosłownym niż w powieści.

Frazesem byłoby stwierdzenie, że to powieść ujmująca klimatem, posępna i trzymająca w napięciu, choć skierowana raczej do wymagającego i ambitnego czytelnika. Niestety, wszystko to jest prawdą. „Dziecko Rosemary” to absolutny kanon horroru i jedna z najlepszych powieści gatunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz