ZWIADOWCY cz.1 RUINY
GORLANU
Rangers Apprentice. The Ruins of Gorlan
John Falangan
wydawnictwo Jaguar
stron: 319
ocena: 5/6
Gatunek klasycznej
fantasy dopadł mnie dopiero w liceum, choć wcześniej udało mnie
się zachwycić „Kronikami Narnii”. Wszystkie Tolkieny,
Sapkowskie, Howardy i całe multum gatunkowych mistrzów zachwyciło
mnie tak bardzo, że doprowadziło do napisania pracy magisterskiej o
typologii gatunkowej. Z pasją i poświęceniem czytałem wszystko co
było oznaczone łatką fantasy. Doprowadziło to oczywiście do
przesytu, który na kilka lat zblokował mnie do wszystkiego gdzie
pojawiały się smoki, elfy i nagie... miecze. Czas jednak leczy rany
i stopniowo zacząłem wracać do tej odmiany gatunkowej, próbując
jednocześnie nadrobić choć odrobinę zaległości. W ten sposób
trafiłem na cykl „Zwiadowcy” Johna Flanagana. Kompletnie nie
wzruszony blurbem, za to zaskoczony rozmiarem serii sięgnąłem
niepewnie po lekturę. A gdy skończyłem, pomyślałem -
„znakomite”.
Historia jest z pozoru
banalna. Nastoletni Will, sierota o nieznanym pochodzeniu marzy o
karierze rycerza. Jednak jego budowa ciała raczej wyklucza władanie
ciężkim mieczem i bieganie zakutym w pancerz. Jest to tym
boleśniejsze, że z tego powodu dokucza mu Horace, jego nad wyraz
dobrze zbudowany i rozwinięty rówieśnik. Podczas uroczystości, w
trakcie której baron przydziela młodzież do nauki konkretnych
zawodów, interesuje się nim tajemniczy Halt, przywódca zwiadowców,
tajemniczej grupy ludzi, od których zależy bezpieczeństwo
królestwa Araluen. Will okazuje się pojętnym uczniem, sprawnie
radzącym sobie z kolejnymi wyzwaniami. Już wkrótce będzie miał
okazję sprawdzić się w bojowych warunkach, bowiem po władzę
będzie próbował sięgnąć Morgarath, dawny władca Gorlanu
prowadzący podstępną grę i wykorzystujący do swoich celów
legendarne, niezwykłe potwory – kalkary.
Jak to bywa lektura
przypomniała mi kilka innych tytułów, na czele z „Uczennicą
Maga” Trudi Canavan i „Cieniem Kata” Gene'a Wolfe'a. Mamy tu
podobny schemat – nastoletniego bohatera, który poznaje arkana
nowego zawodu, jednocześnie wkraczając w dorosłość. „Ruiny
Gorlanu” w tej trójce stawiam jednak najwyżej, narażając się
tym samym miłośnikom wyżej wymienionych książek. Ale cóż
poradzić, że powieść Canavan momentami jest po prostu infantylna,
a z kolei klasyk Wolfe'a potrafi przygnieść nad wyraz poważnym
nastrojem. W pierwszym tomie „Zwiadowców” John Falangan znalazł
złoty środek, który sprawia, że lektura książki idealnie trafia
w gusta młodego czytelnika, jednocześnie nie irytując tego
bardziej wymagającego. Mamy więc klasyczny podział na dobro i zło,
gdzie niesprawiedliwość jest karana, a uczciwość ostatecznie
tryumfuje. Niebagatelną rolę odgrywa tutaj szacunek do nauczyciela
(w relacji Will – Halt) i rodzącej się przyjaźni (Will i
Horace). Ze zdziwieniem odkryłem, że brakowało mi od dawna
powieści, w której wzorce do naśladowania byłyby tak jasno i
dosadnie określone, bez nadmiernego moralizatorstwa. Przemoc jaka ma
tutaj miejsce jest również dostosowana do wieku głównego
bohatera. Potyczki z rówieśnikami sprowadzają się do bójek, ale
śmierć nie jest tematem tabu, bowiem Morgarath jest bezlitosnym
przeciwnikiem, który nie przebiera w środkach. Akcja biegnie więc
do przodu w młodzieńczym świecie Willa, a co chwilę przenika do
niego bardziej mroczny świat dorosłych. Konfrontacja cnót prawych
ludzi z brutalną siłą symbolizowaną zarówno przez wyrostków ze
szkoły rycerzy, jak i olbrzymie potwory, stanowi główną oś
powieści, której przesłanie jest nad wyraz przejrzyste. Każdy z
nas jest wyjątkowy, a to co czyni nas wielkimi, to prawość i
odwaga. Szczególnie wyraźne jest to w dramatycznej scenie, w której
poznajemy historię prawdziwego ojca Willa.
Koniec końców, jak już
napisałem we wstępie, zaskoczyłem się niezwykle ową młodzieżową
powieścią fantasy, która w niewiele ponad trzystu stronach zawarła
więcej treści, wzorców i akcji, niż niejedna „poważna”
książka z gatunku. Polecam zarówno młodzieży dopiero
wkraczającej w świat literatury fantastycznej, jak i tym, którzy
tęsknią za niewinnością odebraną przez dorosłe życie. Dobrze
móc przenieść się do świata, gdzie znów się ma kilkanaście
lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz