UPADEK GUBERNATORA
The Fall of the Governor. Part Two.
Robert Kirkman, Jay Bonansinga
wydawnictwo Sine Qua Non
stron: 290
ocena: 6/6
Na temat swojej
znajomości uniwersum „The Walking Dead” wypowiadałem się już
poprzednim razem, ale powtórzę. Widziałem dwa odcinki
serialu. Czytałem trzy komiksy. Nie grałem w żadną grę. Jestem
fanem książek. Dlaczego o tym piszę? Bo słyszałem, że cykl
literacki o Gubernatorze ukazuje z innej perspektywy wydarzenia
przedstawione w komiksie i serialu, co dla jednych jest plusem, dla
innych minusem. Ja podchodzę do tego na spokojnie, bo praktycznie
nic o tym nie wiem, badam jedynie historię opowiedzianą w czterech
kolejnych tomach, których omawiana książka jest zwieńczeniem i
ukoronowaniem. Tragiczna opowieść o psychopacie, który stanął na
czele utopijnego społeczeństwa przeradzając życie ocalałych po
apokalipsie zombie ludzi w koszmar wreszcie dobiega końca. W wielkim
stylu i z przytupem. Mam nadzieję, że malkontenci narzekający na
(według nich) rozciągnięty i naciągany tom trzeci, zrozumieją
zamysł twórców, którzy do tej pory oszczędzali czytelnika.
Phillip Blake, szalony,
samozwańczy gubernator Woodbury cudem ocalał od śmierci, brutalnie
okaleczony przez niezłomną Michonne. Teraz, gdy z trudem powraca do
zdrowia, w jego społeczności zaczynają pojawiać się coraz
poważniejsze pęknięcia i zgrzyty. Przerażeni ludzie nie potrafią
odnaleźć się w sytuacji, przyzwyczajeni do rządów tyrana nie
wiedzą co robić bez niego. Najbardziej skonsternowana sytuacją
jest Lilly, która oczekuje dziecka i liczy, że właśnie tutaj, w
Woodbury, uda jej się znaleźć namiastkę spokoju i szczęścia.
Kiedy jednak Blake wtajemnicza ją w swoje plany, czuje, że musi o
swe marzenia zawalczyć. Staje się jednym z najbardziej oddanych
żołnierzy gubernatora, którego jedynym celem jest teraz
zniszczenie społeczności zamieszkującej więzienie. Eskalacja
konfliktu przybiera imponujący rozmiar, a w świecie żywych trupów
trudno jest znaleźć zwycięzcę. Czyżby ludzkość po prostu
przegrała?
Wspominając o
malkontentach narzekających na tom trzeci zdradziłem się, że
zwróciłem uwagę na opinię innych. Mnie poprzednik bardzo się
podobał, jednak byłem bardzo ciekaw, co autorzy zrobią by
przywrócić do życia/sprawności tytułowego bohatera. Nie ukrywam
bowiem, że to facet, który jak rzadko która postać literacka
irytował mnie ponad wszelką normę. Dawno nie czytałem tak
intrygującego przedstawienia psychopaty, mogąc jednocześnie
obserwować jego postępujący obłęd i swoją narastającą niechęć
i nienawiść do niego. I naprawdę cieszyłem się z finału tomu
trzeciego. Jak się jednak okazało, autorzy mieli w zanadrzu jeszcze
kilka asów i postanowili dać odejść gubernatorowi w jeszcze
bardziej spektakularny sposób, a przy tym pozwolić mu dokonać jeszcze kilku
ohydnych czynów (wyrywanie zębów trzymanej w ukryciu „córce”)
aż po całkowite zdegradowanie całej społeczności. „Upadek
Gubernatora cz.2” pokazuje bowiem nie tylko jak nisko upadł
przywódca Woodbury, ale jak podążyli za nim zapatrzeni w niego,
przestraszeni ludzie. Niemalże przypadkiem autorzy ukazali tutaj
schematy państw totalitarnych, gdzie zwyczajni osobnicy dopuszczali
się zbrodni w imię idei. Widać to najlepiej na przykładzie Lilly,
która w pewnym momencie traci wszystko czego pragnęła i zaślepiona
rozpędza się w nienawiści tak daleko, że przekracza
najstraszniejszą granicę. Po raz kolejny Kirkman i Bonansinga
udowodnili, że powieści o zombie to nie banalne opowiastki gore,
ale przejmujące i gorzkie stadia ludzkich zachowań. Szczególnie,
że w tym tomie zombie występują marginalnie, a większą jej część
stanowi walka i bitwa dwóch ugrupowań ocalałych. Nie wiem, czego
spodziewać się po dalszych tomach cyklu, ale wiem, że trudno
będzie przebić poziom tej książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz