RAMMSTEIN DIE BAND
Łukasz Dunaj
Wydawnictwo Kagra
stron 274
5/6
Rammstein to fenomen w
skali światowej. Jedyny w historii zespół, który osiągnął tak
spektakularny sukces grając muzykę nie dość, że ciężką, to
jeszcze toporną i momentami wręcz prymitywną. Do tego śpiewając
w ojczystym języku niemieckim i to o wszelkiego rodzaju zboczeniach,
dewiacjach, morderstwach, zbrodniach i psychopatach. Kolektyw sześciu
ludzi, którzy przez dwadzieścia lat nie spuścili z tonu, choć
skandalicznie zwolnili tempo. Grupa, która koncerty przerodziła w
ogniste show, a teledyski w mini-filmy z różnych gatunków.
Zaskakujące, że przeze tyle lat zespół nie doczekał się
biografii. Powód tego stanu próbuje wyjaśnić we wstępie
człowiek, który odważył się zmierzyć z tematem – Łukasz
Dunaj. Tak, „Rammstein: Die Band” nie jest biografią oficjalną,
czy nawet autoryzowaną. Czy warto po nią w takim razie sięgnąć?
Spróbuję udzielić na to odpowiedzi poniżej.
Łukasz Dunaj to znany
fanom cięższych brzmień dziennikarz muzyczny, którego bogaty
dorobek przyćmiło autorstwo „Konkwistadorów Diabła”, czyli
oficjalnej biografii Behemoth. Mnie na razie wystarczyła „Spowiedź
Heretyka”, a pana Łukasza znam i cenię głównie za artykuły i
recenzje z Thrash'em All. Nie oznacza to jednak, że zgadzam się ze
wszystkimi głoszonymi przez autora poglądami i opiniami. Mogę więc
powiedzieć, że do lektury podszedłem bez nastawień i uprzedzeń.
Udało mnie się nawet zapomnieć, że to szef znakomitego NOISE
magazine.
Historia opisana w
książce może imponować rozmachem, ponieważ rozciąga się od
dzieciństwa poszczególnych muzyków, aż do 2014 roku. Największe
wrażenie robi tutaj właśnie ten pierwszy rozdział, gdzie
alfabetycznie, bez wysuwania nikogo przed szereg, autor opisuje drogę
każdego z sześciu muzyków, która doprowadziła do spotkania pod
szyldem Rammstein. O ile późniejsze losy grupy fanatykom są
powszechnie znane (jeśli od kilkunastu lat śledzą prasę muzyczną
związaną z ich ulubionym zespołem), to te pierwsze historie pełne
są nieznanych dotąd faktów. Choć i tu nie brak białych plam,
których autor uczciwie nawet nie próbuje ukrywać. Bije stąd ogrom
pracy poszukiwawczej.
Każdy późniejszy
rozdział jest poświęcony kolejnej płycie, od momentu nagrywania
materiału, przez jej szczegółowe (i subiektywne) omówienie wraz z
tekstami (i kontrowersjami jakie wywołały) po trasę promującą
dany album. Nie zabrakło oczywiście kilku historii z życia w
trasie, czy pracy w studiu. Nie da się przecież pracować przez
dwadzieścia lat tylko w sześciu i nie zwariować. Przyznaję, że
jest to mój ulubiony sposób przedstawiania biografii i tutaj należą
się autorowi brawa za pieczołowitość z jaką zostały opisane
poszczególne wydawnictwa (włącznie ze wszystkimi singlami!) i co
ważniejsze koncerty. Konsekwentnie omówiono też każdy teledysk na
zasadzie od pomysłu, przez realizację, reakcję i obecną ocenę
muzyków, którzy nie wszystkie ze swoich dzieł darzą równą
estymą. Dostajemy więc w pigułce wszystko co chcielibyśmy (i jest
możliwe) się dowiedzieć o zespole. Grupa bowiem nad wyraz mocno
strzeże swojej prywatności, więc zwolennicy plot rodzinnych i
ekscesów seksualnych (innych niż te opisane w tekstach) nie znajdą
tu pikantnych szczegółów. Dochodzi do tego jeszcze wydanie, jak
zwykle w przypadku wydawnictwa Kagra wysokiej jakości - 276 stron w
twardej oprawie plus wkładka z kolorowymi, dużymi zdjęciami
(szkoda, że nie ma ich więcej) prezentuje się znakomicie.
W każdej potrawie musi
być jednak i łyżka dziegciu, a tutaj będą trzy. Niby drobiazgi,
ale trzeba się czasem przyczepić, żeby nie było, że recenzja
jest na zamówienie. Po pierwsze, w trakcie omówienia utworu „Spiel
Mit Mir” autor waha się, czy mowa jest o kazirodczych relacjach
dwóch braci, czy brata i siostry. Żeby daleko nie szukać,
wyjaśnienie tego problemu padło w wywiadzie, który został
zamieszczony w „Teraz Rocku” we wkładce poświęconej Rammstein.
Po drugie, dziwi fakt, że autor zrezygnował z opisania szczegółów
makabrycznych zdarzeń, które stały się kanwą do utworu „Wiener
Blut”, tłumacząc, że było o tym wiele w prasie, podczas gdy
historię kanibala z Rotenburga, która zainspirowała muzyków do
stworzenia „ Mein Teil” podaje dokładnie z szczegółami. Po
trzecie, czyste czepialstwo – tytuł mówi „Die Band”, cały
czas autor podkreśla, że to wyjątkowy kolektyw bez lidera, a
tymczasem na okładce sam Lindemann. Warum?
Jednak jest to, jak
mówiłem, czyste czepialstwo, Łukasz Dunaj wykonał bowiem
znakomitą pracę umożliwiając przyjrzeć się dokładniej zjawisku
i fenomenowi Rammsteina. Dla słabiej zorientowanych w temacie będzie
to niewątpliwie kopalnia informacji. Fanatyczni fani wiele
ciekawostek nie znajdą, ale oni i tak muszą mieć tę książkę na
półce, prawda? Odpowiadając więc na pytanie postawione na
początku – tak, to książka, którą każdy miłośnik
zwichrowanej twórczości sekstetu z Niemiec (niedzielny czy
ortodoksyjny) powinien przeczytać.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję wydawnictwu KAGRA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz