OPOWIEŚCI MIŁOSNE, ŚMIERTELNE I TAJEMNICZE
Edgar Allan Poe
Wydawnictwo Vesper
stron: 792
6/6
Trudno przecenić wkład Edgara
Allana Poe we współczesną literaturę, i aż dziw bierze, że nazwisko to
wciąż jeszcze bywa marginalizowane i przypisywane jedynie do nurtu
zwanego grozą. Wynika to być może z faktu, że choćby w Polsce
najsłynniejsze wydania Poego to „Opowieści niesamowite” z 1976 roku i
przeedytowane ich wznowienie jako „Opowieści niezwykłe” w roku 2000. Nie
są to oczywiście jedyne zbiory prezentujące tego amerykańskiego twórcę,
można więc zapytać po co po raz kolejny wydawać coś znanego? Dla
lepszej okładki? Dla rozgłosu? Okazuje się, że wydawnictwo Vesper
podeszło do sprawy nad wyraz poważnie, prezentując nie tylko najlepsze i
najpełniejsze kompendium tekstów Poego, ale i zbiór, po który powinien
sięgnąć każdy czytelnik. Nawet jeśli ma już na półce któreś z
wcześniejszych wydań, nie warto nawet zastanawiać się nad zasadnością
zakupu. Ten jest niezbędny!
Zbiór otwiera rozdział zatytułowany „Śmiertelny uścisk miłości”. Na
część ten składają się wybitne teksty: „Berenice”; „Morella”; „Ligeja” i
„Eleonora”. Sam Poe uważał dwa z nich za swoje najlepsze utwory i nie
ma w tym czczych przechwałek. Każde z opowiadań dotyczy miłości, za
każdym razem jednak prowadzącej do dramatu. Niewątpliwie najbardziej
upiorny i krwawy jest ten z „Berenice”, jednego z pierwszych utworów
autora, niemniej niewiele ustępują mu ponury epilog „Morelli” czy
fascynujący i pełen grozy finał „Ligeii”. Ostatni z tekstów zaskakuje
optymizmem, jednak i on prezentuje romantyczną, mroczną stronę duszy
Poego. Opiumisty i alkoholika, człowieka ogarniętego żądzą
autodestrukcji, wyniszczonego przez żądze i pragnienia.
Druga część to „Tortura sumienia, rozkosz zemsty”. Tu zaczyna się od
swoistego pastiszu na powieść gotycką zatytułowanego „Metzengerstein”.
Pastiszu na tyle udanego, że przez wielu traktowanego jako poważny i
straszny utwór. W tej części bowiem dominuje groza i zło, ukryte pod
płaszczem quasi-filozofii („Bies przewrotności”) czy po prostu dzikiej,
niczym nieuzasadnionej zbrodni („Serce Oskarżycielem”). Nie mogło tu
zabraknąć obłąkańczego „Czarnego kota”, czy wstrząsającego „Williama
Willsona”, tekstu który stał się podwalinami pod klasyka gatunku -
„Niezwykłego przypadku dr Jekylla i pana Hyde'a” Roberta Louisa
Stevensona. Fenomenologię zła Poe kultywuje jeszcze w przepełnionej
czarnym humorem „Beczce Amontillado” i opartym na faktach (o czym nikt
nie wspomina) „Żabim skoczku”. Każda z przedstawionych tu historii po
dziś dzień potrafi przyprawić o dreszcze, cóż więc czyniły w czasach
Poemu współczesnych?
Prawdziwa groza i horror choć obecne wcześniej, w pełnej krasie
objawiają się w części trzeciej zatytułowanej „Po tej i tamtej stronie
śmierci”. To tu znalazła się paranoiczna „Studnia i wahadło”, ponura i
perwersyjnie pesymistyczna „Maska Śmierci Szkarłatnej”. Tu też pojawia
się symboliczny i upiorny „Król Mór” oraz „Portret Owalny”, który z
kolei zainspirował Oscara Wilde'a do napisania „Portretu Doriana
Grey'a”. „Zagłada domu Usherów” to emanacja gotycyzmu w najczystszej i
najdoskonalszej formie prowadzącej znakomicie do pełnego grozy finału.
„Przedwczesny pogrzeb” jest z kolei znakomitą gawędą o stanie badań nad
jednym z największych lęków autora, a więc pogrzebaniem żywcem.
Fascynacja śmiercią przebija także z „Prawdziwego opisu wypadku z p.
Waldemarem”. To już klasyczny horror, do jakich przyzwyczai nas później
Howard Phillip Lovecraft, zawsze podkreślający swoją fascynację Poem.
Ten rozdział zamykają dwie historie oparte na dialogach: „Rozmowa Manosa
z Uną” i „Rozmowa Eirosa z Chairmionem”, w których autor próbuje
znaleźć odpowiedź na pytanie co czeka na nas po śmierci.
Czwarty rozdział to „Zagadki i tajemnice realności” gdzie Poe bawi się
konwencją powieści przygodowej wmontowując w nią zagadkę niemal
kryminalną („Złoty Żuk”), jeszcze bardziej kpiarskie podejście do tematu
prezentując w „Okularach” i „Sfinksie”. O groteskę ociera się w
„Aniele dziwnych przypadków”, by w pełni rozwinąć skrzydła w trzech
historiach o Auguście Dupinie. Bez zbędnych dywagacji, gdyby nie ta
postać i związane z nim opowiadania („Zabójstwo przy Rue Morgue”;
„Tajemnica Marii Roget” i „Skradziony list”) nie byłoby ani Sherlocka
Holmesa, ani Herculesa Poirota, a strach pomyśleć jak wyglądałaby
literatura kryminalna i sensacyjna. Jakby tego było mało, Poe parodiuje
stworzoną przez siebie konwencję w utworze „Tyś nim jest!”, by za chwilę
uderzyć ponurym „Człowiekiem tłumu” (kolejnym tekstem, który
niewątpliwie inspirował Lovecrafta.
Piąta odsłona talentu autora została zatytułowana „Dalej niż na koniec
świata” i znalazły się w niej najdłuższe teksty, o
podróżniczo-przygodowej konwencji („W bezdni Maelstromu”; „Rękopis
znaleziony w butli”) śmiało zmierzające w stronę nieistniejącego jeszcze
wówczas science-fiction („Opowieść Artura Gordona Pyma z Nantucket”;
„Nieporównana przygoda niejakiego Hansa Pfaalla” i „Tysięczna i druga
opowieść Szeherezady”). Do tych ostatnich utworów jawnie nawiązywali
później Jules Verne i, oczywiście H.P. Lovecraft („W poszukiwaniu
zaginionego Kadath” chociażby!).
Ten popis geniuszu wieńczą trzy teksty nieprzystające pozornie do
powyższych zebrane w rozdziale „Czy pisanie to zajęcie dla
dżentelmena?”. Tu znalazły się mało znane współcześnie „Bujda balonowa”
(znów science-fiction, tym razem będące żartem sprawionym jednej z
gazet, udawało bowiem prawdziwy, naukowy artykuł) oraz „Zaesowanie
agapitu” i „Kariera literacka JWP Fintiflucha Boba”, będące satyrą na
środowiska literackie właśnie. Zastanawiające i przerażające, jak
niewiele w dzisiejszych czasach się zmieniło. Poe wszak był człowiekiem,
którego bezsprzecznie należy nazwać geniuszem, za życia, we własnym
kraju był zaś kompletnie niezauważony i niedoceniany, a najwyższe
honorarium otrzymał za poemat „Kruk” (dziś uważany za arcydzieło
romantyzmu) i wynosiło ono całe dziewięć dolarów...
Nie da się przecenić wkładu Poego w literaturę światową. Zainspirował
setki pisarzy, od wspomnianych Stevensona, Lovecrafta, Wilde'a, Verne'a,
po innych: m.in. Morta Castle, Grahama Mastertona, Stephena Kinga,
Stefana Grabińskiego, a także Aghatę Christie, Arthura Conan Doyle'a i
wielu, wielu innych. Wprowadził do literatury dziesiątki rozwiązań,
które dziś świadczą o kanonie gatunków. Gatunków, które niejako
wynalazł, bez niego nie mielibyśmy bowiem science-fiction, powieści
kryminalnej, powieści podróżniczo-przygodowej, a przede wszystkim
horroru. I to w kilku odmianach.
Wydawnictwo Vesper zadbało, by przekazać czytelnikowi jak najbardziej
dokładny i rzetelny obraz geniuszu Poego, do czego przyczynił się
niewątpliwie Maciej Płaza, dokonując wyboru tekstów, dużą rolę odegrały
bowiem tłumaczenia, jak najdokładniejsze i jak najwierniejsze. Nie bez
znaczenia jest znakomite pogrupowanie utworów, wreszcie rewelacyjne,
upiorne ilustracje Harry'ego Clarke'a. Na koniec jeszcze znajdziemy
posłowie Macieja Płazy oczywiście, w którym przybliżono okoliczności
powstania niektórych tekstów i wątły życiorys samego autora. Trudno o
lepsze kompendium wiedzy o Poem. Niedocenionym geniuszu, który odmienił
świat literatury. Jeśli wątpicie w te słowa, jeśli uważacie się za
znawców literatury, jeśli cenicie Poego, jeśli czytacie to lektura dla
was. Bezsprzecznie obowiązkowa. Nawet dla tych, którzy z autorem mieli
już styczność.
Recenzja napisana oryginalnie dla portalu Horror Online: sprawdź tu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz