środa, 27 sierpnia 2014

Większe recenzje - OPOWIEŚCI MIŁOSNE, ŚMIERTELNE I TAJEMNICZE - Edgar Allan Poe

OPOWIEŚCI MIŁOSNE, ŚMIERTELNE I TAJEMNICZE
Edgar Allan Poe
Wydawnictwo Vesper
stron: 792
6/6

Trudno przecenić wkład Edgara Allana Poe we współczesną literaturę, i aż dziw bierze, że nazwisko to wciąż jeszcze bywa marginalizowane i przypisywane jedynie do nurtu zwanego grozą. Wynika to być może z faktu, że choćby w Polsce najsłynniejsze wydania Poego to „Opowieści niesamowite” z 1976 roku i przeedytowane ich wznowienie jako „Opowieści niezwykłe” w roku 2000. Nie są to oczywiście jedyne zbiory prezentujące tego amerykańskiego twórcę, można więc zapytać po co po raz kolejny wydawać coś znanego? Dla lepszej okładki? Dla rozgłosu? Okazuje się, że wydawnictwo Vesper podeszło do sprawy nad wyraz poważnie, prezentując nie tylko najlepsze i najpełniejsze kompendium tekstów Poego, ale i zbiór, po który powinien sięgnąć każdy czytelnik. Nawet jeśli ma już na półce któreś z wcześniejszych wydań, nie warto nawet zastanawiać się nad zasadnością zakupu. Ten jest niezbędny!
Zbiór otwiera rozdział zatytułowany „Śmiertelny uścisk miłości”. Na część ten składają się wybitne teksty: „Berenice”; „Morella”; „Ligeja” i „Eleonora”. Sam Poe uważał dwa z nich za swoje najlepsze utwory i nie ma w tym czczych przechwałek. Każde z opowiadań dotyczy miłości, za każdym razem jednak prowadzącej do dramatu. Niewątpliwie najbardziej upiorny i krwawy jest ten z „Berenice”, jednego z pierwszych utworów autora, niemniej niewiele ustępują mu ponury epilog „Morelli” czy fascynujący i pełen grozy finał „Ligeii”. Ostatni z tekstów zaskakuje optymizmem, jednak i on prezentuje romantyczną, mroczną stronę duszy Poego. Opiumisty i alkoholika, człowieka ogarniętego żądzą autodestrukcji, wyniszczonego przez żądze i pragnienia.

Druga część to „Tortura sumienia, rozkosz zemsty”. Tu zaczyna się od swoistego pastiszu na powieść gotycką zatytułowanego „Metzengerstein”. Pastiszu na tyle udanego, że przez wielu traktowanego jako poważny i straszny utwór. W tej części bowiem dominuje groza i zło, ukryte pod płaszczem quasi-filozofii („Bies przewrotności”) czy po prostu dzikiej, niczym nieuzasadnionej zbrodni („Serce Oskarżycielem”). Nie mogło tu zabraknąć obłąkańczego „Czarnego kota”, czy wstrząsającego „Williama Willsona”, tekstu który stał się podwalinami pod klasyka gatunku - „Niezwykłego przypadku dr Jekylla i pana Hyde'a” Roberta Louisa Stevensona. Fenomenologię zła Poe kultywuje jeszcze w przepełnionej czarnym humorem „Beczce Amontillado” i opartym na faktach (o czym nikt nie wspomina) „Żabim skoczku”. Każda z przedstawionych tu historii po dziś dzień potrafi przyprawić o dreszcze, cóż więc czyniły w czasach Poemu współczesnych?

Prawdziwa groza i horror choć obecne wcześniej, w pełnej krasie objawiają się w części trzeciej zatytułowanej „Po tej i tamtej stronie śmierci”. To tu znalazła się paranoiczna „Studnia i wahadło”, ponura i perwersyjnie pesymistyczna „Maska Śmierci Szkarłatnej”. Tu też pojawia się symboliczny i upiorny „Król Mór” oraz „Portret Owalny”, który z kolei zainspirował Oscara Wilde'a do napisania „Portretu Doriana Grey'a”. „Zagłada domu Usherów” to emanacja gotycyzmu w najczystszej i najdoskonalszej formie prowadzącej znakomicie do pełnego grozy finału. „Przedwczesny pogrzeb” jest z kolei znakomitą gawędą o stanie badań nad jednym z największych lęków autora, a więc pogrzebaniem żywcem. Fascynacja śmiercią przebija także z „Prawdziwego opisu wypadku z p. Waldemarem”. To już klasyczny horror, do jakich przyzwyczai nas później Howard Phillip Lovecraft, zawsze podkreślający swoją fascynację Poem. Ten rozdział zamykają dwie historie oparte na dialogach: „Rozmowa Manosa z Uną” i „Rozmowa Eirosa z Chairmionem”, w których autor próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie co czeka na nas po śmierci.

Czwarty rozdział to „Zagadki i tajemnice realności” gdzie Poe bawi się konwencją powieści przygodowej wmontowując w nią zagadkę niemal kryminalną („Złoty Żuk”), jeszcze bardziej kpiarskie podejście do tematu prezentując w „Okularach” i „Sfinksie”. O groteskę ociera się w „Aniele dziwnych przypadków”, by w pełni rozwinąć skrzydła w trzech historiach o Auguście Dupinie. Bez zbędnych dywagacji, gdyby nie ta postać i związane z nim opowiadania („Zabójstwo przy Rue Morgue”; „Tajemnica Marii Roget” i „Skradziony list”) nie byłoby ani Sherlocka Holmesa, ani Herculesa Poirota, a strach pomyśleć jak wyglądałaby literatura kryminalna i sensacyjna. Jakby tego było mało, Poe parodiuje stworzoną przez siebie konwencję w utworze „Tyś nim jest!”, by za chwilę uderzyć ponurym „Człowiekiem tłumu” (kolejnym tekstem, który niewątpliwie inspirował Lovecrafta.

Piąta odsłona talentu autora została zatytułowana „Dalej niż na koniec świata” i znalazły się w niej najdłuższe teksty, o podróżniczo-przygodowej konwencji („W bezdni Maelstromu”; „Rękopis znaleziony w butli”) śmiało zmierzające w stronę nieistniejącego jeszcze wówczas science-fiction („Opowieść Artura Gordona Pyma z Nantucket”; „Nieporównana przygoda niejakiego Hansa Pfaalla” i „Tysięczna i druga opowieść Szeherezady”). Do tych ostatnich utworów jawnie nawiązywali później Jules Verne i, oczywiście H.P. Lovecraft („W poszukiwaniu zaginionego Kadath” chociażby!).

Ten popis geniuszu wieńczą trzy teksty nieprzystające pozornie do powyższych zebrane w rozdziale „Czy pisanie to zajęcie dla dżentelmena?”. Tu znalazły się mało znane współcześnie „Bujda balonowa” (znów science-fiction, tym razem będące żartem sprawionym jednej z gazet, udawało bowiem prawdziwy, naukowy artykuł) oraz „Zaesowanie agapitu” i „Kariera literacka JWP Fintiflucha Boba”, będące satyrą na środowiska literackie właśnie. Zastanawiające i przerażające, jak niewiele w dzisiejszych czasach się zmieniło. Poe wszak był człowiekiem, którego bezsprzecznie należy nazwać geniuszem, za życia, we własnym kraju był zaś kompletnie niezauważony i niedoceniany, a najwyższe honorarium otrzymał za poemat „Kruk” (dziś uważany za arcydzieło romantyzmu) i wynosiło ono całe dziewięć dolarów...

Nie da się przecenić wkładu Poego w literaturę światową. Zainspirował setki pisarzy, od wspomnianych Stevensona, Lovecrafta, Wilde'a, Verne'a, po innych: m.in. Morta Castle, Grahama Mastertona, Stephena Kinga, Stefana Grabińskiego, a także Aghatę Christie, Arthura Conan Doyle'a i wielu, wielu innych. Wprowadził do literatury dziesiątki rozwiązań, które dziś świadczą o kanonie gatunków. Gatunków, które niejako wynalazł, bez niego nie mielibyśmy bowiem science-fiction, powieści kryminalnej, powieści podróżniczo-przygodowej, a przede wszystkim horroru. I to w kilku odmianach.

Wydawnictwo Vesper zadbało, by przekazać czytelnikowi jak najbardziej dokładny i rzetelny obraz geniuszu Poego, do czego przyczynił się niewątpliwie Maciej Płaza, dokonując wyboru tekstów, dużą rolę odegrały bowiem tłumaczenia, jak najdokładniejsze i jak najwierniejsze. Nie bez znaczenia jest znakomite pogrupowanie utworów, wreszcie rewelacyjne, upiorne ilustracje Harry'ego Clarke'a. Na koniec jeszcze znajdziemy posłowie Macieja Płazy oczywiście, w którym przybliżono okoliczności powstania niektórych tekstów i wątły życiorys samego autora. Trudno o lepsze kompendium wiedzy o Poem. Niedocenionym geniuszu, który odmienił świat literatury. Jeśli wątpicie w te słowa, jeśli uważacie się za znawców literatury, jeśli cenicie Poego, jeśli czytacie to lektura dla was. Bezsprzecznie obowiązkowa. Nawet dla tych, którzy z autorem mieli już styczność.

Recenzja napisana oryginalnie dla portalu Horror Online: sprawdź tu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz