Osiemdziesiąt jeden.
Zaskakujące i na pewno
miłe jest to, że ostatnio kilka osób zwróciło uwagę, że nic
nie pojawiło się na blogu przez prawie dwa tygodnie. Rzeczywiście.
Nierówna walka z życiem trochę pokomplikowała mi parę spraw
podcinając skrzydła i zmuszając do przegrupowania sił. A przede
wszystkim rozejrzenia się za sojusznikami i sposobami na
uzupełnienie skarbca. Średnio to na razie wygląda. Proza życia,
która rozbija skutecznie dryfujące okręty marzeń. Do tego właśnie
siadła mi instalacja elektryczna, siedzę po ćmoku. Jak nie urok...
Ale walczę dalej. Grunt
to mieć port, do którego się wraca i ukochaną, która tam czeka.
W sobotę Damage Case gra
koncert w Sulęczynie na zjeździe motocyklowym. Siłą rzeczy będę,
ale ostatnio coraz częściej nachodzi mnie myśl o odwieszeniu
gitary na kołek. Może to już czas? Ja wiem, że Wilcy mają być
jesienią, i Acrybia ma w zasadzie nagraną płytę (brakuje wokali i
miksu), ale czasem widoczny cel nie jest ziemią obiecaną. Ostatnio
wręcz dochodzę do wniosku, że muzycznie sprawdziłbym się jedynie
wokalnie w death metalowej grupie, co siłą rzeczy jest już
niewykonalne.
O literaturze pisać nie
będę wcale, bo tu akurat wciąż działam zawzięcie, dlatego
lepiej zaraz siąść do następnego rozdziału, niż rozwodzić się
nad tym co będzie lub być może.
Wakacje dobiegają końca.
Nie powiem, żebym odpoczywał w tym roku (ostatnio spędzam czas z
wiertarkami na budowach, a ostatnio nawet dorywczo w szpitalu),
niemniej cieszę się z czasu, który mogłem spędzić z rodziną.
Na zakończenie dwie
radosne fotki ze spotkań „na szczycie”.
Krzysztof Spadło, autor
znakomitego „Skazańca” i świetnych „Marzycieli i pokutników”
nawiedził tydzień temu Malbork. Władze miasta i prasa wszelaka nie
zauważyła przyjazdu pisarza, choć pomagał im znakując własny
samochód. Poważnie zaś mówiąc, przemknął jedynie przez
krzyżacki gród, ale bardzo miło było się spotkać.
Robert Cichowlas
przyjechał również tydzień temu, w celach konkretnych (piszemy
zawzięcie dalej kolejne powieści), ale znów malborskie media nie
dostrzegły faktu, że zjawił się jeden z najbardziej znanych
polskich autorów horrorów. Nic dziwnego. W dniu jego wizyty po
zamku krążyła ekipa TV24, więc wszyscy padali na twarz przed
osobami z małego ekranu. Szkoda, że nikogo z nich nie znam, nie
poczułem więc dreszczu emocji. Za to z Robem bawiliśmy się
świetnie, co potwierdza cała moja rodzinka.
Ach, jeszcze ukazał się
krótki wywiad jaki udzieliłem prasie szczecineckiej w lipcu na
Gryfconie. Link tutaj.
A na koniec jeszcze
chciałem zaznaczyć, że potrzebuję Waszych pieniędzy, dlatego
zamieszam zdjęcie z linkiem i apelem :)
Tyle na dziś.
Na tapecie:
FILM:


KSIĄŻKI:

„Czarownice z
Wolfensteinu” Julia Bernard. Mam problem z tego typu
literaturą. Ta książka jest świetnie napisana i całkiem nieźle
pomyślana. Całkowicie subiektywnie mogę ponarzekać na
przedstawienie bogów słowiańskich, ale już za sam pomysł na
poplątanie ich z historią w stylu „Zmierzchu” do kwadratu
osnutą wokół głównego wątku dorastającej czarownicy, należą
się pani Bernard brawa. Bo bardzo trudno przy tak karkołomnym
pomieszaniu się nie połamać przy lądowaniu. Bo czego tu nie ma?
Jest i młodziutka czarownica, która odkrywa mroczny świat i
zakochuje się w przystojniaku-wilkołaku. Jej mama, również
czarownica romansuje natomiast z wampirem o wyglądzie Kurta Cobaina.
Jest grunge, jest gothic, jest wszystko co lubią prawdziwie mhroczne
serca. Do mnie to niekoniecznie trafia, niemniej, za intrygujące i
niebanalne zakończenie i niebagatelną umiejętność władania
piórem mogę przyklasnąć pomysłowi i polecić go zwolennikom tego
typu literatury. Więcej, oczywiście, na HO. Zobaczę co przyniesie
tom drugi.



Bez odbioru.
Dobry wieczór! Fakt, długo nic nie było. "Nietykalni" to bez wątpienia świetny film. Akurat obejrzałem go przez przypadek z mamą w telewizji i już do niego wracaliśmy ;) Ja skończyłem czytać Annę Kareninę i obecnie czytam BHO II. Dziś zacząłem, jestem w połowie i jak na razie moim ulubionym tekstem jest ten Diakona, podczas gdy ostrzeliwuje Japończyków. "Korona śniegu i krwi" mignęła mi przed oczami w Empiku, tak samo jak jej kontynuacja. Jednak czas akcji mnie nie zachęca. Zdecydowanie wolę "współcześniejsze" czasy, zwłaszcza wiek XIX. Ale skoro przekonałem się do "Gry o tron", to do tej serii może też się uda :) Swoją drogą, też mam zdjęcie na tym tronie w Malborku. Ogólnie zwiedzanie tego zamku pamiętam jako straszliwą męczarnie. Było wtedy nieludzko gorąco. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń