Choosing Death (The Improbable History
of Death Metal & Grind Core)
Albert Mudrian
Wydawnictwo Kagra
Stron: 272
Ocena: 6/6
To książka skierowana
do bardzo wąskiego, pozornie, grona odbiorców najbardziej
ekstremalnych dźwięków muzycznych. Target docelowy jest bardzo
jasno określony. Jeśli nie jesteście w stanie rozpoznać żadnego
z wykonawców zamieszczonych na okładce, to niekoniecznie jest to
książka dla Was. Ale jeśli znajdujecie się w grupie ludzi, którzy
ekscytują się nazwami Death, Carcass, Nile, Repulsion, Napalm Death,
albo po prostu jesteście ciekawi, jak to ewoluował ekstremalny
przemysł muzyczny, to nie znajdziecie lepszej lektury.
Z punktu widzenia
socjologicznego jest to znakomity stan badań pokazujący jak
kształtowała się scena i konkretny gatunek w drugiej połowie lat
80-tych ubiegłego wieku. Albert Mudrian dokonał wielkiego czynu
eksplorując początki, badając rozwój i analizując upadek,
wreszcie obserwując ewolucję i odrodzenie gatunku, który zrodził
się w Wielkiej Brytanii na zasadzie buntu, ale trochę i dla zgrywu.
Autor pieczołowicie bada historię pionierów gatunku, Napalm Death,
którzy stawiali pierwsze kroki w klubie „Mermaid” jako
ekstremalny zespół punkowy, by stać się ojcami grind-core'a. I
choć Napalm Death (zasłużenie) jest najważniejszym bohaterem
książki, to Mudrian równolegle opisuje pierwsze kroki Terrorizer,
zawzięte ćwiczenia szaleńców z Morbid Angel, jeszcze większy
upór i konsekwencję Chucka Schuldinera i jego Death, pierwotny bunt
małolatów z Obituary, wreszcie nieokiełznaną zabawę jeszcze
większych szczeniaków z Nihilist, które dało początek Entombed,
Unleashed i Dismember. Nie zapomina o odrobinę późniejszych
zespołach, które uczyniły ową scenę potężną: Carcass, Grave,
Carnage, Vader, Krabathor, Immolation, Incantation, Mortician,
Deicide, Cannibal Corpse, Suffocation, przypomina też tych, dla
których czas nie był tak łaskawy, a wkład w rozwój gatunku mieli
niemały: Siege, Repulsion, Grotesque. A przy tym robi to z taką
werwą i pasją, że momentami można odnieść wrażenie, że
czytamy po prostu dobrą powieść. Przeskoki pomiędzy kontynentami,
przepływ informacji między kulturami składa się na obraz
niezwykłego zjawiska, które z niewiadomych przyczyn wypłynęło
nagle z zadymionych klubów i zapoconych garaży, wylewając się
obmierzłą falą na rynek muzyczny i doprowadzając do tak
kuriozalnych sytuacji jak złoty płyta za „The End Complete”
Obituary, czy platyna za „Covenant” Morbid Angel. To były piękne
czasy, niemniej one właśnie doprowadziły do śmierci gatunku,
bowiem bardzo często był on wydawany i produkowany, przez ludzi,
którzy nie mieli pojęcia o nurcie, ba, powiedzmy sobie wprost –
nie odróżniali zespołów dobrych od fatalnych, dzięki czemu rynek
bardzo szybko zatkał się i zwrócił nadmiar. Dosłownie, bo wypluł
przy tym falę norweskiego black metalu, ale i wielu innych gatunków
pośrednich. Mudrian pisze o tym wszystkim bez żenady i bez
upiększania szczegółów, pozwalając faktom przekazać prawdziwą
historię gatunku i muzyków go tworzącego. Nikt tu też się nie
nadyma. W licznych wypowiedziach możemy przeczytać słowa całej
plejady gwiazd, z których przebija szczerość wobec przeszłości i
ogromna miłość do wykonywanej muzyki. Jest tu też i gorycz, nie
zabrakło ostrych ocen zachowań własnych, jak i kolegów. Czyni to
tę lekturę tym ciekawszą, bowiem gwarantuję, że wielu do wielu
faktów nie sposób było dotrzeć, a historia owa pokazuje jak
wielki wpływ grind core'a i death metal miał na wszystkie dzisiaj
istniejące zespoły (około)metalowe. Poczytajcie, jak rodził się
brutalny dźwięk, jak powstawały najbardziej kultowe (i ohydne)
okładki, dlaczego dziś przeciętny muzyk metalowy ma wyżej
podniesioną poprzeczkę umiejętności technicznych niż na przykład
rockowiec. Zobaczcie co o wszystkim myślą Trey Azathoth, Glen
Benton, Mikael Akerfelft, Mike Browning, Terry Butler, Max Cavalera,
Lee Dorian, Shane Embury, Fenriz, Angela Gossow, Mick Harris, Nick
Holmes, Joey Jordison, Kam Lee, Tomas Lindberg, James Murphy, Jesse
Pintado, Will Rahmer, Piotr Wiwczarek i wielu, wielu innych. Często
tego typu sformułowania to frazesy, ale naprawdę : „Wybierając
śmierć” to kopalnia wiedzy o gatunku i absolutna biblia dla
wszystkich miłośników naprawdę ciężkich i ekstremalnych
brzmień.
P.s. Osobną sprawą są dziesiątki wspaniałych, unikatowych wprost zdjęć, na których przyszłe gwiazdy wychodzą dopiero z ery trądziku, albo w początkowych etapach kariery robią miny tak groźne, że cud, iż klisza nie pękła. Nie wiesz co to klisza? Hmm, to na pewno nie jest książka dla Ciebie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz