Dziś odrobinka lansu, by
przywrócić stare porządki na blogu, który się rozrasta
zadziwiająco.
Po pierwsze. Wreszcie
jest papierowa wersja „Bóg Horror Ojczyzna: Wszystko spłonie”.
Ja jeszcze nie mam, ale wiem, że wydawca ma i kilku szczęśliwców
pewnie też. Oznacza to więc, że nieuchronnie zbliżamy się do
zakończenia części cyklu, a nastąpi to w okolicach października.
Tak jak i kilka innych znamienitych premier. Kiedy będzie premiera
„Horror Klasy B” nie mam pojęcia. Jeśli chodzi o cykl
„Wolfenweld” wiem, że nie wydam go tam gdzie planowałem, bo ja
lubię stawać okoniem w przedziwnych sytuacjach. Dlatego na pewno
nie będzie ani pierwszego tomu, ani tym bardziej drugiego w tym
roku. Uważam to za plus, bowiem będę mógł sobie znów trochę
przy tym podłubać, albo rzucić w cholerę. Nie mam kiedy przysiąść
do bajek, które miałem tylko zredagować. Cudny okres wakacyjny
pochłaniają mi wyjazdy i wycieczki rodzinne i powieść, którą
piszę z Robertem (tak, wiem, że nie wiadomo jeszcze co z
„Utrapionymi”), a do tego zawziąłem się ogromnie na jeszcze
jeden ekstremalnie tajny projekt. Literacki, nie wojenny.
Ach, jeszcze jedna
samochwałka. Jest oficjalna wersja okładki „Oblicz grozy”,
nowej antologii, gdzie obok wielu znamienitych nazwisk znajdzie się
moje. Zaszczyt tym większy, że dziś się dowiedziałem, że mój
tekst będzie ową antologię najprawdopodobniej promował. Cieszę
się, bo parę osób zdziwi się tekstem „miszcza makabry i
obrzydliwości”, gdzie nie ma żadnej makabry. Żadnej
obrzydliwości. Nawet horroru tam nie ma. Za to intertekstualnej
grozy co niemiara. Tak, to bardzo ważny dla mnie tekst.
No i na koniec jeszcze
krótka informacja muzyczna. Damage Case skończyło nagranie
„Drunken Devil” czyli płyty nr 2. Ale przed nami jeszcze
mastering, sprawy wydawnicze i cała masa spraw, które powodują, że
nie wiem czy się cieszyć, czy raczej nie. Dlatego po prostu
informuję. Nagrania skończone.
Tyle na dziś.
A na tapecie:



KSIĄŻKI:

„Pan na Wisiołach: Mroczne
siedlisko” Piotr Kulpa. Spodziewałem się zżynki z Dardy,
klimatu Henela, a dostałem pierwszorzędny horror osadzony
(oczywiście, jak to w Videografie) w wiejskiej scenerii, ale bardzo
umiejętnie pogrywający z czytelnikiem. Nie tylko za sprawą
ciekawie pomyślanej fabuły, ale głównie dzięki bohaterowi,
walczącemu ze zmorami alkoholizmu w sposób tak wprawnie opisany, że
przerażający bardziej niż jakikolwiek zmyślony horror. Recenzja
wkrótce na HO. A ja zabieram się za drugą część.


Bez odbioru.
Witam. Szkoda tego, co Pan napisał o "Wolfenweldzie", bo jestem bardzo zaciekawiony tą książką, więc gdy się ukaże, to chętnie po nią sięgnę :) I przyznam szczerze, że po tytule "Vade Mecum" nie spodziewałem się okropieństw. Recenzję "Demologa" czytałem wcześniej dzisiejszego dnia. Nawet miałem skomentować pod postem... Na pewno dorwę się do tej książki, gdy tylko przebrnę przez złą kobietę, która nazywa się Anna Karenina i "Imperium" Mastertona. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń