czwartek, 21 sierpnia 2014

Większe recenzje - KORONA ŚNIEGU I KRWI - Elżbieta Cherezińska

KORONA ŚNIEGU I KRWI
Elżbieta Cherezińska
Wydawnictwo Zysk i S-ka
stron 765
6/6

Powoli staje się regułą, że recenzowane tutaj książki zbierają same pochwały i najwyższe noty. Nim jednak komukolwiek przyjdzie do głowy jakakolwiek teoria spiskowa (a daleko szukać nie trzeba – omawianą powieść otrzymałem od wydawcy: wydawnictwa Zysk i S-ka), przypomnę, że to mój blog autorski, a w dziale „większe recenzje” opisuję książki, które w faktyczny sposób okazały się dla mnie unikatowe.

Nie jest tajemnicą, że jestem z wykształcenia i zamiłowania historykiem, wszyscy moi uczniowie (byli i obecni) potwierdzą, że mam bzika na punkcie epoki Średniowiecza, ze wskazaniem na Piastów. Jedynie najbliżsi wiedzą, że planowałem sekretnie napisać powieść historyczną (czy raczej cykl), gdzie głównymi postaciami byliby w s z y s c y Bolesławowie zasiadający na tronie owej dynastii. Nie bardzo wiem, co zrobić z zebranymi materiałami teraz, gdy dostałem do ręki „Koronę śniegu i krwi” Elżbiety Cherezińskiej, powieść, która łączy w sobie wszystko: mało znane fakty z historii Piastów, historyczne zdarzenia splecione z intrygującymi hipotezami, wreszcie niezwykłe, ale jakże prawdziwe i barwne postacie, którym autorka pozwoliła ożyć, a często wręcz wychynąć z zakurzonych kart historii. Jest też tu odrobina fantastyki, ale na tyle nienachalnej, że miłośnicy historii mogą nawet przymknąć na nią oko, względnie uznać za ciekawy zabieg stylistyczny.

Dobrze. Myślę, że udało się już odstraszyć wszystkich, których owa tematyka nie interesuje, a pozostałych przy tym akapicie zapraszam do dalszych rozważań nad jedną z najlepszych powieści, jakie w tym roku przeczytałem. Ja wiem, że dwa lata po premierze. Liczy się jednak z jakim zachwytem. A ten był przeogromny.

Elżbieta Cherezińska sięgnęła po mało znane przeciętnemu zjadaczowi chleba konflikty piastowskie w trakcie rozbicia dzielnicowego, głównym bohaterem czyniąc Przemysła II-go. Śledzimy jego żywot od dnia urodzin po tragiczny finał, a w tle przewijają się zastępy innych historycznych postaci, z których wymienię tylko Władysława Łokietka, Leszka Czarnego, Henryka Probusa, Bolesława Rogatkę i Bolesława Wstydliwego. Kilku innych zmuszony jestem przemilczeć, by nie zdradzić zbyt wiele tym, dla których polska historia jest skryta za chmurami niewiedzy. Pragnę jednak uspokoić tych, którzy wbrew podejrzeniom autorki zawartym w posłowiu wiedzą, kim był ów Przemysł, że Cherezińska bardzo zgrabnie połączyła fakty z domysłami doprawiając je fikcją w sposób tak umiejętny, że czasem trudno się połapać co jest zmyślone, a co nie. Tym bardziej, że wiele hipotez jest całkiem prawdopodobnych.

W zaistniałej sytuacji postanowiłem sobie rozdzielić recenzję na dwa sposoby odczytywania.

Literatura rozrywkowa. Tutaj w pierwszej chwili od razu rzuca się sposób zapisywania rozdziałów (zaczynających się od imion postaci), drzewa rodów (wraz z oznaczeniami), wreszcie główna intryga zdążająca do opanowania jak największej ilości księstw i zdobycia tronu królestwa. Intrygi dworskie, łóżkowe, zdrady, spiski, sojusze, wielkie turnieje, uczty, bitwy i oblężenia. Do tego w tle przemykają słowiańskie wierzenia i związany z nimi świat fantastyczny, a zwierzęta na herbach książąt  odgrywają pantomimy komentujące ich zachowania. Jest kazirodztwo, jest okrucieństwo, jest karzeł. Wszystko jasne, mamy polską „Grę o tron”. Naprawdę. Pod tym względem powieść Cherezińskiej nie tylko świetnie naśladuję konwencję G.R.R. Martina. Ona w wielu momentach jest lepsza od oryginału. Dlaczego? Bo wchodzimy w drugi sposób odczytywania.

Literatura historyczna. Cała ta gra okazuje się bowiem bardzo głęboko osadzona w naszej historii, w wielu momentach wręcz nie sposób pomyśleć, że było, czy mogło być inaczej. Autorka dba o przedstawienie realiów w sposób godny pochwały poczynając od uzbrojenia i zachowań dworskich, na ubiorze i obyczajach kończąc. Niebagatelne są też ciemne sprawki Piastów, tak zwane „kronikarskie niedyskrecje”, jak określił je profesor Błażej Śliwiński w swojej kapitalnej książce o tym samym tytule. Momentami odniosłem wrażenie, że Cherezińska chce zarzucić czytelnika tymi wstrząsającymi faktami, jednak i tutaj zostało to skrupulatnie wmieszane w akcję w taki sposób, że kto chce, uwierzy, kto nie, nie zna historii. Cieszę się bardzo, że autorka nie unika tematów drażliwych i wprost pisze, który król i jak został wykastrowany, zdradza co miało wspólnego piwo z dyspensą papieską od krucjaty, oraz jak to naprawdę było ze świętym Stanisławem. Zachwyciło mnie również podejście do religii. Wiele faktów może okazać się dla nieprzygotowanych zbyt wstrząsających, czasem wręcz obrazoburczych. Ale jak mawia w pewnym momencie arcybiskup Jakub II - „było minęło, czasu nie cofniemy, ważne jest to co teraz”. I tak obok pogan, mamy tu głęboko wierzących katolików, a autorka nie jest stronnicza. Docenia poświęcenie Starej Wiary, ale i chwali ofiarne wyznania zwolenników Chrystusa. Wspominam o tym nie bez przyczyny, bowiem część fabuły oparła się na jednym z najbardziej mrocznych, zapomnianych i nierozszyfrowanych zakrętów historii. O nim jednak dopiero na samym końcu. I to w kwestii polemiki, bo mogącej zawierać spoilery.

Podsumuję więc. Dla mnie to powieść perfekcyjna. Dwa razy może pomyślałem, że te postacie nie użyłyby takiego języka. Przez głowę przeszło mi, że Henryk Probus nie był aż takim draniem, a Łokietek (tu Karzeł) niekoniecznie był tak uczciwy i oddany jak go tutaj opisano. Zasadniczo można wysnuć wręcz odwrotne wnioski. Wszystko zależy od punktu widzenia. Ale jak mówiłem. Są różne hipotezy, które pozwalają na swoistą licentia poetica i czepiać ich się nie zamierzam.  Tu mamy
powieść, którą muszą przeczytać wszyscy miłośnicy historii, George'a Martina, a przede wszystkim dobrej literatury.

Post scriptum.

Tak to ten fragment, w którym ponarzekam, zdradzając przy okazji nieco więcej fabuły, więc nieznających jej (lub naszej historii) proszę o odpuszczenie sobie dalszego czytania.
Jednym z głównych sekretów odkrytych w powieści jest postać Bezpryma, syna Bolesława Chrobrego, który według autorki zasiadł na tronie Polski, a następnie stanął na czele buntu, który znamy jako reakcję pogańską w latach 1034-1038. Hipoteza ta jest bardzo odważna, bo zawiera wiele prawdziwych i potwierdzonych faktów. I znam osoby, które z taką opinią się zgadzają. Powołując się jednak na „Kronikę Wielkopolską”, „Kronikę Czeską” Kosmasa i „Kronikę węgierską Chartiritusa Biskupa”, zastawiając się pracami profesora Andrzeja Zielińskiego śmiem upierać się przy tym, że wymazany z polskich kronik król to w rzeczywistości Bolesław II, syn Mieszka II-go, zwany w historii Zapomnianym, Okrutnym czy też po prostu Mieszkowcem. Profesor Zieliński nazywa go wręcz Apostatą. Fakt, że w wielu rocznikach pojawia się Bolesław III Śmiały, a Bolesław Krzywousty ma porządkową cyfrę IV, a śmierć owego króla (w rocznikach „Kapituły krakowskiej” nazwanego wprost Bolesławem II) zbiega się z końcem pogańskiego buntu w 1038 roku przemawia do mnie nad wyraz mocno, a badaniom na temat tej postaci poświęciłem kiedyś dużo czasu. Pewnie dlatego, że po Krzywoustym i Chrobrym to najbardziej interesujący Bolesław. Nieistotne. To tylko moje historyczno-histeryczne rozważania. Ważne jest, że Cherezińska nie boi się żadnych tematów w snuciu opowieści o naszych dziejach. Dlatego też będę wypatrywał z niecierpliwością każdej kolejnej powieści autorki. A sobie raczej odpuszczę pisanie tekstów historycznych. Bo o Wrześniu 1939 też już nie ma co pisać. Dzięki temu samemu wydawcy. Ech.

Właśnie. Dziękuję serdecznie wydawnictwu Zysk i S-ka za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

4 komentarze:

  1. Łukasz, a co powiesz o Jasienicy?
    Twoja recenzja zachęciła mnie do przeczytania tej książki :) Mam nadzieję, że są jeszcze jakieś gdzieś w warszawskich księgarniach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, należę do laików jeżeli chodzi o historię, nie wspominając, że zawsze miałam z nią problemy. Chciałam więc odmienić swój los wiedzy historycznej i zakupiłam pozycje Cherezińskiej, tylko gdy zauważyłam, że wszyscy piszą o tej książce, same dobre słowa. Po przeczytanej Twojej recenzji, doszłam do wniosku, że osobie która miała z historią do czynienia na studiach, czyli ma się rozumieć posiadasz wiedzę na ten temat, tak dobrze ocenia tą książkę, to chyba zrobiłam najlepszy zakup w tym miesiącu i nie mogę się doczekać gdy sama poznam tą historię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie, na ten przykład, odrzuca choćby wspomnienie o Grzegorzu Martinie, że o cyfrowej i oczojebliwej okładce nie wspomnę, ale cóż - takie czasy :) Natomiast, jako zaczepiony w piastowskim średniowieczu i wierny fan prozy Bunsha, czy Gołubiewa, po książkę tę sięgnę z radością.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie moje klimaty,ale Twoja recenzja mnie zainteresowala.

    OdpowiedzUsuń