CEJROWSKI BIOGRAFIA
Grzegorz Brzozowicz
Grzegorz Brzozowicz
Wydawnictwo Zysk i S-ka
stron 256
ocena 4/6
Grzegorz Brzozowicz podjął się zadania trudnego, musiał
bowiem przedstawić życiorys człowieka, który pod koniec XX-go
wieku stał się persona non grata wszelkich mediów, by w nowym
stuleciu powrócić w pełnej glorii i chwale docierając w zasadzie
pod każdą strzechę. W tym i moją, co potwierdza owa recenzja.
Według słów z posłowia WC nie chciał przeczytać ostatecznej wersji, ponadto
twierdził, że uczyni ona więcej złego niż dobrego, bo nie
powinno się pisać książek o ludziach, którzy jeszcze żyją. Na
te kilka książek i programów, które widziałem, są to słowa,
które rzeczywiście mogły przejść przez usta Gringo. Nie mogę
się jednak zgodzić z ich przesłaniem. Nie jest to biografia
idealna, ale zdecydowanie przybliża osobę WC.
Brzozowicz pieczołowicie
przygotował się do zadania, przedstawił nie tylko losy ojca i
dziadków Wojciecha, od których nauczył się przedsiębiorczości i
pomysłowości, zbadał korzenie rodziny sięgając czasów XVII
wieku. Historia to piękna, jak każda dotycząca minionych wieków,
mnie jednak bardziej zachwycił Stefan Cejrowski, człowiek, który
był bezgranicznie oddany muzyce jazzowej, przez lata walczył z
systemem i wspierał młodych twórców w kraju, wreszcie był
odpowiedzialny m.in. za sukces grup No To Co, Skaldowie i Budka
Suflera. Tu też zaczyna się historia Wojciecha, który dzięki
pasji ojca sam łyknął bakcyla muzyki i z bardzo dobrym skutkiem
prowadził zarówno audycje radiowe, jak i telewizyjne o... country.
To jest bowiem gatunek muzyczny, który WC umiłował najbardziej,
być może, a przede wszystkim ze względu na pochodzenie. Jak bowiem
wynika z biografii, większość skandali telewizyjnych, z których
słynął w latach 90-tych nie wynikała z jego charakteru, ale ze
sposobu, jaki podpatrzył w amerykańskiej telewizji, gdzie gościa
zaprasza się po to by go prowokować, drażnić, czasem wręcz
niszczyć, nie jak to bywa u nas chwalić i hołubić. Nie mnie
osądzać prawa rządzące telewizją jedną czy drugą, mogę
jedynie pokajać się, że nie skojarzyłem autora, chociaż jako
dzieciak oglądałem z ojcem prawie każde wydanie Non Stop Kolor,
które było jednym z niewielu światełek na dobrą muzykę w tamtym
czasie. Usprawiedliwieniem niech będzie fakt, że koncentrowałem
się raczej na rockowych propozycjach Wojciecha Manna niż na
countrowych numerach Cejrowskiego.
Z biografii nader jasno
wynika, że WC zawsze walczył o swoje, zawsze miał pomysł na
siebie i nigdy nie pozostawał bez planu awaryjnego. Nie sposób nie
zachwycić się jego pierwszymi, młodzieńczymi interesami,
przyjaźniami, które kwitły przez lata owocując kolejnymi
sukcesami. Cudownie jest podpatrywać, jak twórca „Boso przez
świat” wspinał się po kolejnych szczeblach kariery, by przez
cinkciarza, radiowca, prezentera, satyryka dotrzeć do pisarza i
podróżnika, którego uwielbiają dziś nawet ci, którzy przed laty
oburzali się widząc go w „WC kwadransie” czy w trakcie procesów
z Aleksandrem Kwaśniewskim. Cała biografia przedstawia nam
niezwykłego człowieka, który posiada niesamowity dar, że czego
się nie tknie, obraca to w złoto, gdzie się nie pojawi, tam coś
się dzieje, a on na tym korzysta, wreszcie człowiek ów staje się
jednym z najbardziej niedocenionych i pokrzywdzonych wielokrotnie w
przeszłości Polaków. Który jednocześnie nic sobie z tego nie
robi, bowiem dobrym humorem i intelektem potrafi pokonać każdego i
wszystko. I kiedy tak tonąłem w zachwytach w trakcie lektury, nagle
złapałem się na tym, że wpadłem w pułapkę. Sprytną pułapkę
autora i wydawcy.
Biografia Wojciecha
Cejrowskiego rzeczywiście jest idealna. Aż nazbyt. Grzegorz
Brzozowicz nie tylko przemilczał wszelkie niewygodne kwestie,
skupiając się jedynie na sukcesach swego bohatera, a jeśli już
opisał jakieś wydarzenie nieprzyjemne (wspomniana sprawa z
Kwaśniewskim), lub tragiczne (ogolenie głowy na łyso przez MO, tortury tajniaków), to tylko po to, by poprzez nie ukazać wyższość i
prawość pana Cejrowskiego. Z szacunkiem podchodzę do faktu, że
zastrzeżono wszelkie informacje o najbliższych WC (tak, nie
szukajcie tutaj żadnych plotek i brudów), ale dlaczego ukryto
małżeństwo z Beatą Pawlikowską? Fakty są znane, a i sam
Cejrowski wspomina o Blondynce w „Gringo wśród dzikich plemion”,
więc niejako tutejsze przemilczenie wpływa niekorzystnie na ogląd
całości. W pewnym momencie odniosłem wręcz wrażenie, że
Brzozowicz wprost stara się przypodobać WC, w kilku momentach
bowiem imituje jego styl, czasem traci kompletnie obiektywizm
biografa i w zwykłe opisy wstawia komentarze, które powinny
spodobać się Cejrowskiemu.
I tu jest problem, bo
widać, że Brzozowicz zna i bardzo lubi, szanuje naczelnego kowboja
RP. Stworzył biografię, która pokazuje jak niezwykłym i
inspirującym człowiekiem jest WC, a robi to w taki sposób, że w
pewnym momencie nie sposób bohatera książki nie podziwiać. Metoda
ta jednak sprawia, że otrzymujemy pomnik, bez cienia skazy, lśniący
i błyszczący. A ideałów nie ma. Są tylko wzorce. Sięgając po
tę książkę, proszę o tym pamiętać.
Aleksander Kwaśniewski, prymitywny bawidamek i pijak, który nawet nie umie się przyznać do tego, że ma chorobę alkoholową, tylko udaje, łże, że jakieś tabletki łyka tropikalne; upija się na grobach przodków naszych!
OdpowiedzUsuńTo cytat z Mistrza WC :) Można wiele dodać, ale nic ująć.
OdpowiedzUsuń