niedziela, 21 lipca 2013

Zarobiony jestem

Trzydzieści dwa.
Znów nie napiszę o tym co planowałem, bo w ostatnich czasach na bloga nie mam czasu w ogóle, a uprawiam go by nie zaniedbać tej działalności literackiej. Kto wie, czy nie jedynej przy jakiej zostanę. Mam taki nastrój ostatnio „niepisarski” i pewnie dlatego w najbliższych miesiącach powyskakuję w kilku miejscach. Może nie jak Masterton Graham, który nawet teraz daje o sobie znać DVD „Manitou”, które mi wpadło w ręce w trakcie poszukiwania filmu na wieczór, czy „Ikonem”, który z kolei został (również przypadkowo) wylosowany na lekturę na najbliższe dni.
Ja tymczasem odliczam dni do Krakonu, licząc, że wyrobię się z przygotowaniami do swoich prezentacji . Już żałuję, że nie zdecydowałem się na pomoce naukowe. Nie żebym nie dał rady nawijać o Lovecrafcie przez godzinę bez laptopów, tablic i ekranów, ale nie wiem, jak to zniosą słuchacze. W tak zwanym międzyczasie, łapiąc oddech po kolejnych adaptacjach, skrobię opowiadanko na zamówienie do nowego zina. Nosi tytuł „Robaczywek” i zobaczymy, gdzie mnie poniesie. Zdecydowałem się również wypuścić drugi tom „Bóg Horror Ojczyzna”. Znów za darmo. Dlaczego może ktoś spyta? Bo jest tak inny od pierwszego, że się boję o jego przyjęcie. Nie ma gore (chyba), jest więcej akcji, są zombie, wilkołaki i wampiry. Te dwa ostatnie w wersji specjalnej, żywe trupy w wersji nieco okrojonej jednak, bo uznałem, że co niektórzy mogą już mieć przesyt po bijącej rekordy popularności „Zombiefilii”. W szufladzie czeka jeszcze jeden tekst o „kąsaczach” i nie wiem, czy jeszcze kiedyś wrócę do tego tematu. Ale „Nigdy nie mów nigdy” - rzekła żona Seana Connery'ego. Stonka i Maks już w środę, niech się dzieje co chce. Ja z rodzinką w czwartek w Krakowie. Tak żebym się nie denerwował opiniami o BHO chyba.

Na tapecie:

FILM:

The Haunted Palace, Die, Monster, Die!,The Shuttered Room, Curse of the Crimson Altar, The Dunwich Horror, Music of Erich Zann, Re-Animator, The Curse ,The Unnamable, Bride of Re-Animator, The Unnamable II: The Statement of Randolph Carter, Necronomicon, Dagon, Beyond Re-Animator, The Call of Cthulhu, Cthulhu, The Whisperer in Darkness, Castle Freak, Lurking Fear i Bleeders. To efekt ostatniego maratonu adaptacji lovecraftowych. A to i tak tylko te najważniejsze. Został mi jeszcze From Beyond. Nie napiszę nic o żadnym, bo czasu mi szkoda dziś, poza tym będę o nich paplał na Krakonie. Dodam tylko, że w ramach odskoczni obejrzałem jeszcze z żoną „Music & Lyrics” - przesympatyczną i mądrą komedię z Hugh Grantem i Drew Barrymore, oraz „Dzień dobry TV” - nie tak mądrą, ale równie sypatyczną komedię z genialną rolą Harrisona Forda.

KSIĄŻKA: 
 


Odrodzony” F. PaulaWilsona. Przyznam, że jestem zaszczycony faktem, iż już wkrótce moje nazwisko znajdzie się w antologii razem z tym panem. Nie zmienia to jednak faktu, że „Odrodzony” jest dość przeciętnym horrorem pseudostatnistycznym (względnie pseudonaukowym), a nazwanie go na okładce kontynuacją „Twierdzy” uważam za skandal. Dobrze napisana, solidna lektura, ale szału nie robi po latach.



Rok 1984” George'a Orwella. Co tu mówić, co tu pisać. Wielki Brat patrzy. A historia naszego kraju pokazuje, że nie była to tak wielka antyutopia jak zwykło się twierdzić. Wstrząsająca lektura, której finał na zawsze wbija się w pamięć. Za dużo emocji, za dużo skojarzeń. To powinien być osobny wpis/elaborat.

Dość na dziś.

Choć dla porządku kronikarskiego dodam, że w „Falloucie” utknąłem, gdyż cymbał stary zapomniał o promieniowaniu i jego skutkach. Teraz naprawiam błędy.

Bez odbioru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz