czwartek, 25 września 2014

Większe recenzje - BUSEM PRZEZ ŚWIAT.PL WYPRAWA 1 - Karol Lewandowski

BUSEM PRZEZ ŚWIAT
Karol Lewandowski
Wydawnictwo SQN
stron 313
4/6

Jestem domatorem. I to z gatunku takich, którzy gdyby nie musieli, najchętniej w ogóle nie wychodziliby z domu. Oczywiście trochę po kraju pojeździłem swego czasu i raz do roku z radością odwiedzam nowe miejsca, ale o żyłkę podróżnika nigdy się nie podejrzewałem. Tę rozbudziła we mnie moja żona, która zaraziła mnie książkami i serialami podróżniczymi, gdzie prym wiedli Beata Pawlikowska, Martyna Wojciechowska i, oczywiście, Wojciech Cejrowski. Teraz notorycznie oglądam, czytam, a po cichu i marzę o zobaczeniu kilku miejsc na świecie. Po co o tym piszę? Bo właśnie przypadkiem wpadła mi w ręce książka o ludziach, którzy postanowili zamiast marzyć, schwycić życie za rogi. I dokonali rzeczy niezwykłej.

„Busem przez świat” to zapis podróży jaką odbyło pięciu przyjaciół. To przykład jak niewiele trzeba, by spełnić swoje marzenia – planu, determinacji, ludzkiej pomocy i szczęścia. Tak niewiele, a jednak tak dużo. A jednak wspomniana grupa przyjaciół w ciągu zaledwie pół roku zdołała zaplanować i zorganizować wyprawę na Gibraltar przez szesnaście państw Europejskich za mniej więcej dwa i pół tysiąca złotych od głowy, gdzie w cenę wliczone było jeszcze kupienie i odrestaurowanie tytułowego busa. Niewiarygodne, prawda?

Jak wspomniałem, nie miałem wcześniej zapędów podróżniczych, za telewizją też nie przepadam, proszę mi więc uwierzyć, że nic nie wiedziałem o tej wyprawie, ani o jej skutkach. Te zaś prezentują się nader wyraziście – ogromne grono fanów, niewiele mniejsze naśladowców, a przede wszystkim kilka kolejnych wypraw po całym świecie. Absolutny fenomen, którego nie można zignorować.

Omawiana książka nie jest jednak historią podróżniczą, chociaż dotyczy wielkiej wyprawy. Próżno tu szukać szczególnych ciekawostek o poznanych krajach. Mamy tu do czynienia z czymś w rodzaju fabularyzowanego dziennika, który przedstawia co spotkało chłopaków po drodze i na drodze. A tu obok mrożących krew w żyłach spotkań z niedźwiedziem, kradzieży, kłopotów z rozpadającym się autem czy po prostu z ludzką nieżyczliwością, pojawiają się zdarzenia, które sprawiają, że można na nowo uwierzyć w człowieka. Niespodziewane sytuacje (uśmiałem się przy rozdziale "Kłopoty z orientacją"), w których ratunek pojawia się wprost znikąd, a obcy człowiek przychyla nieba z czystej dobroci, są tak niesamowite, że w zwykłej powieści nikt by w to nie uwierzył. Życie natomiast napisało scenariusz najbardziej niezwykły.

Życiu pomógł też Łukasz Orbitowski, pisarz, którego dorobek chwaliłem już tak często i gęsto, że dalsze tego typu postępowanie mogłoby zostać uznane za wazeliniarstwo. A jednak widać specyficzny humor i swobodę pióra, której nie sposób pomylić z żadną inną. Ot, jak choćby w momencie, gdy opis przyrody przeradza się w zdania pojedyncze, wśród których pojawia się taki kryptocytat: „Drapieżny ptak wzbił się do lotu”. Niby zwyczajne zdanie, ale kto zna Orbitowskiego, jego fascynacje muzyczne, no i polską klasykę mocnego rocka, bez problemu wychwyci tego typu smaczki. Nie chcę zgadywać na ile książkę podyktował Karol Lewandowski, a na ile daleko sięgnęła redakcja Łukasza, ale jedno jest pewne, czyta się to znakomicie.

Przyznaję, pod koniec tempo staje się iście zabójcze, a powrót z Gibraltaru jest wręcz błyskawiczny, ale jest to niewątpliwie wynik okoliczności, w jakich się odbył. Jest to jedyny poważniejszy mankament książki, która po prostu za szybko się kończy. Polecam, nie tylko miłośnikom podróży. Przede wszystkim tym, którzy chcą uwierzyć w innych ludzi, w to, że marzenia można spełniać. Trzeba tylko wziąć los w swoje ręce. 

Na koniec dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non za egzemplarz recenzencki, a czytelników, równie niezorientowanych jak wcześniej ja w  temacie podróżującego po świecie busa, zachęcam do zgłębienia tematu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz