środa, 13 maja 2015

Większe recenzje - ANATOMIA KŁAMSTWA - Tennant, Carnicero, Floyd, Houston

Tennant, Carnicero, Floyd, Houston
ANATOMIA KŁAMSTWA
wydawnictwo: SQN
ilość stron: 299
4/6

Każdy z nas oglądając serial „Magia kłamstwa” marzył zapewne o tym by być jak postać odgrywana przez Tima Rotha i bez mrugnięcia okiem demaskować kłamców i oszustów. Sam wprawdzie widziałem tylko jeden odcinek i nie dałem się porwać fabule, niemniej koncepcja bardzo mnie się spodobała. W końcu pomarzyć zawsze wolno, a i w moim zawodzie stykam się z kłamstwem co i rusz. Gdy usłyszałem o książce „Anatomia kłamstwa” i poczytałem o jej zapowiedziach, rozmarzyłem się jeszcze bardziej, licząc, że znajdę idealny podręcznik do obnażania fałszu i obłudy, który pozwoli mi uniknąć tych niemiłych sytuacji gdy uświadamiamy sobie, że ktoś nas nabił w butelkę. Książkę stworzyło aż czterech autorów, z których trzech jest byłymi agentami CIA i jednocześnie najwybitniejszymi specjalistami od wykrywania kłamstwa. W związku z tym wiarygodność lektury wzrastała. Czy jednak obietnice składane na okładce i w zapowiedziach nie są kolejnym dowodem na to jak łatwo dajemy się nabrać?

Wspomniałem o „Magii kłamstwa”, bo nie lubię uzewnętrzniania swoich przypadków życiowych, a poza tym łatwiej jest się odnieść do popkulturowego wzorca, który wszak zna spora część społeczeństwa. Przyznajmy jednak, że prawdopodobieństwo i realizm w tym serialu są dość naciągnięte i chyba nikt nie wierzy, że ktoś taki jak główny bohater mógłby istnieć naprawdę. To zresztą jedna z głównych prawd zawartych w „Anatomii kłamstwa”. Nie ma ludzkich wariografów. Nawet te mechaniczne da się oszukać. Kłamstwa nie da się bezsprzecznie wykryć, ale można je z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa namierzyć. Cały trick polega na umiejętnym pokierowaniu rozmową i takim uspokojeniu pytanego, żeby sam przyznał się do fałszu i to najlepiej nie orientując się, że to czyni. I choć to jeszcze bardziej zaskakujące, takie właśnie umiejętności, według autorów, można w sobie wyćwiczyć i stosować z dużym powodzeniem. Niniejsza książka ma zaś pomóc w odkryciu oraz rozwinięciu owych umiejętności. Pod tym względem tytuł sprawdza się znakomicie.

Większy problem stanowi bijąca z jej kart typowa amerykańskość, sprowadzająca się nie tylko do problemów i dylematów raczej rzadko spotykanych pod naszą szerokością geograficzną, ale również skupiania się na politycznych debatach i wywiadach trudnych do przyswojenia przez naszą mentalność zagadnień. Z jednej strony wzmaga to unikatowość książki, ale z drugiej nieco zachwiewa jej uniwersalizm, tym bardziej, że takie fragmenty stanowią dość obszerną część książki.

Krótko mówiąc, jeśli ktoś liczy, że dzięki „Anatomii kłamstwa” stanie się Calem Lightmanem, albo chociaż znajdzie sposób, by do tego dążyć, bardzo się rozczaruje. Nie jest to jednak tylko łatwy sposób na wyciągnięcie pieniędzy od naiwnych czytelników. Zawiera mnóstwo porad i sensownych uwag, a także zestawów ćwiczeń, które pomogą rozwinąć nabyte (lub już posiadane) umiejętności. Może też sprawić, że ze zdziwieniem odkryjecie, jak wiele osób do tej pory najzwyczajniej Was okłamywało. Czy więc warto zainteresować się tą lekturą? Na pewno – jak każdą, która da nam szansę na rozwój intelektualny i zwiększy nasze poczucie pewności w drapieżnym świecie kłamców. Z „Anatomią kłamstwa” niewątpliwie szanse na przeżycie wzrastają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz