Pięćdziesiąt jeden.
Znów się narobiło przerwy co
niemiara, a w tak zwanym międzyczasie...
Aż nie wiem od czego zacząć.
A więc od końca.
A więc od końca.
„Bóg Horror Ojczyzna” ukaże się
wreszcie na papierze, pierwszy tom najprawdopodobniej w tym miesiącu.
Szczegóły wkrótce.
„Bóg Horror Ojczyzna: Wszystko
spłonie” został nagrodzony Złotym Kościejem i uznany za
najlepszą książkę w kategorii fantastyka w roku 2013. Moja
radosna część natury nie może się otrząsnąć z wrażenia. Moja
pesymistyczna część martwi się, że po prostu część pierwsza
była zbyt brutalna i chora. A tak naprawdę cieszę się, bowiem to
dowód, że polski horror troszeczkę się rozprzestrzenia. Przede wszystkim dziękuję z całego serca wszystkim, którzy poświęcili swój czas na lekturę i zaufali jej na tyle, że oddali swój głos. Bardzo Wam dziękuję!
„Pradawne zło” Roberta Cichowlasa
i moje, wreszcie się ukazało i... Pominę fakt, że pnie się w
górę na listach sprzedaży, a dziś wdarliśmy się na siódme
miejsce w kategorii horror w empiku, co oznacza, że przed nami tylko
King, Walking Dead, King, King, Zombie Apokalypse, King. W
najśmielszych snach nie marzyłem o czymś takim. Naprawdę. Ale
najważniejsze dla mnie jest to, że ta książka jest naprawdę tym,
czym ją zapamiętałem, gdy powstawała. Staroszkolnym, drastycznym
horrorem klasy b, który miażdży wszystko co spotka na drodze.
Takiego gore jeszcze u nas nie było. Czy to kogoś zdziwi, że
zabraliśmy się z Robem ostro do prac nad kolejnymi dużymi
tekstami?
No i wreszcie WILCY, mój nowy zespół,
który właśnie zrealizował debiutancki materiał. Początkowo miał
się ukazać w barwach innej wytwórni, teraz jednak trafiliśmy do
stajni, o której marzyłem, idealnie pasującej do profilu grupy, a
więc Eastside Records. Koniec końców, płyta powinna się ukazać
przed wakacjami.
Ponieważ od nadmiaru szczęścia można
oszaleć, a w życiu najważniejsza jest równowaga, los zaserwował
mi też pewne dwa solidne ciosy, które wciąż odczuwam i staram się
po nich otrząsnąć i pozbierać. Ale o takich rzeczach nigdy nie
piszę. I nic się nie zmieni.
No i jeszcze dla porządku dwa słowa o
ACRYBII. Piętnastolecie za tydzień, kolekcja nagrań z demówek
pewnie ukaże się w okolicach, ale to jednak nie będzie finisz.
Przejrzałem nagrania, których dotąd nie publikowaliśmy i
doszedłem do takich wniosków, że z tego da się zrobić kolejny
wpis. A więc nie tym razem.
A na tapecie:
(zebrało się przez ostatnie tygodnie)
FILM:
Czy raczej serial. „Przyjaciele”.
Dostaliśmy ostatnio w prezencie siódmy sezon na VHSie, w oryginale,
no i cóż... Jedziemy z koksem ;) Po rewelacjach i stresach
ostatniego tygodnia, to wprost idealny sposób na odstresowanie.
KSIĄŻKA:
„Walhalla” Grahama Mastertona.
Historia nawiedzonego domu opowiedziana w wyjątkowo rozbudowany i
klimatyczny sposób. Tytułowa Walhalla to gigantyczny dom, który
zbudowano tak, by czas i przestrzeń przenikały się wzajemnie. Nowy
nabywca zostaje opętany przez byłego właściciela, a wszystko
to w trakcie solidnego remontu. Masterton popisał się dbałością
o szczegóły, wykazując ogromną wiedzę z zakresu budownictwa i
odnawiania domu. Świetnie też wykreował nastrój osaczenia, kilka
momentów jest naprawdę przerażających, a całość to naprawdę
intrygująca historia. Nie zabrakło, oczywiście,: brutalności,
seksu i kilku wpadek logicznych, niemniej jest to jedna z najlepszych
powieści Mastiego w kategorii horroru.
„Droga żelazna” Grahama
Mastertona. O, to jest właśnie dowód dla wszystkich, którzy
narzekają na Mastiego. Historyczna powieść obyczajowa,
opowiadająca o mężczyźnie, którego życiową obsesją było
wybudowanie tytułowej drogi łączącej Stany Zjednoczone.
O ile jeszcze na początku da się odnaleźć elementy dla Mastertona
klasyczne (rozwiązłe życie głównego bohatera), to później,
wraz z przemianą postaci i rozwojem akcji, można tylko dziwić się
wiedzy i pomysłowości autora. Blisko 800 stron, malutki druk, a
fabuła wprost urzekająca. Intrygi i wielkie interesy, romanse i
ogromne miłości, urzekająca znajomość realiów, konwenansów, historii, wreszcie - wyniszczająca wszystko pasja i walka o realizację marzeń. Świetna
książka. Do tego stopnia, że natychmiast zakupiłem kolejne dwie
obyczajówki Mastiego. W tym jedną w oryginale.
„Czarny dom” Stephen King, Peter
Straub. A tu wyjdę na buca i prymitywa. Już „Talizman” czytało
mi się ciężko. I ja wiem jak ciężkie pióro ma Straub, a jak
czasem lać wodę i nudzić potrafi King. Tu dali czadu. Dużą wagę
odegrał też sposób narracji, ale o tym przy następnej książce.
Koniec końców - nie znoszę, gdy wykorzystuje się w powieści
fantastycznej takie postaci jak Albert Fish i czyni z nich jakieś
potwory. Nie było gorszego zwyrodnialca niż ten pedofil-kanibal. Po
co jeszcze silić się na stworzenie z niego demona? Sama fabuła,
szczególnie motyw kręgów skupiających się wokół Wieży (nie
czytałem jeszcze ani jednego tomu „Mrocznej Wieży” i nie
zrobię tego, dopóki nie uzbieram wszystkich Kingów), nad wyraz
mocno kojarzy mnie się z „Imajicą” Barkera, którą uwielbiam
nade wszystko. Przyznaję, że ostatnie dwieście stron ma swój
klimat. Ale dla odmiany końcówka go psuje. To nie jest zła
powieść. Ma na przykład znakomitą okładkę ;) Wolę jednak Kinga
solowego i mniej fantasy, bardziej obyczajowego.
„Alex” Pierre Lemaitre. Ktoś
porywa młodą dziewczynę i brutalnie ją torturuje. Gdy policja
dociera na miejsce, odkrywa, że dziewczyna uciekła, a powody jej
kaźni wcale nie były takie przypadkowe. Czy jednak na pewno? Mocny,
przewrotny i zapadający w pamięć thriller, ale tak niezmiernie
irytująco napisany, że co chwilę miałem ochotę cisnąć nim o
ścianę. Jak w przypadku „Czarnego domu” - nie znoszę, gdy
narracja jest prowadzona w czasie teraźniejszym. Co gorsza, tutaj
jeszcze dochodzi typowo francuska maniera i sposób kreowania świata
i, ostatecznie, zamiast książki świetnej jest niezła. Więcej wkrótce na Horror Online.
„Wayne-mściciel z Gotham” Tracy'ego
Hickmana. Jedyna powieść o Batmanie. A wiadomo wszystkim jak
uwielbiam Batmana. Tym razem, Mroczny Rycerz ściga przestępcę,
który potrafi wpływać na osobowość ludzi i zmienia praworządnych
obywateli w morderców, poprzez zaszczepianie im fałszywych
wspomnień. Na ten przykład komisarz Gordon szuka zemsty na
Człowieku-Nietoperzu za rzekomą śmierć swojej córki Barbary.
Klucz do tajemnicy ukryty jest w przeszłości ojca Bruce'a Wayne'a,
Thomasa. Powieść napisana jest całkiem sprawnie, poza faktem, że
przez pierwszych kilkanaście stron nie może się zdecydować czy
być bliżej ostatnich filmów, czy raczej komiksów, a potem już
konsekwentnie i sumiennie rozbija co się da w kanonie, czyniąc i z
rodziców Wayne'a i z Batmana zupełnie inne osoby. Dziękuję.
Jestem na nie.
Tyle na dziś.
Bez odbioru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz