sobota, 8 lutego 2014

Sukcesy, eskcesy, czyli równowaga życiowa zachowana.

Pięćdziesiąt jeden.
Znów się narobiło przerwy co niemiara, a w tak zwanym międzyczasie...
Aż nie wiem od czego zacząć.
A więc od końca. 

„Bóg Horror Ojczyzna” ukaże się wreszcie na papierze, pierwszy tom najprawdopodobniej w tym miesiącu. Szczegóły wkrótce.

„Bóg Horror Ojczyzna: Wszystko spłonie” został nagrodzony Złotym Kościejem i uznany za najlepszą książkę w kategorii fantastyka w roku 2013. Moja radosna część natury nie może się otrząsnąć z wrażenia. Moja pesymistyczna część martwi się, że po prostu część pierwsza była zbyt brutalna i chora. A tak naprawdę cieszę się, bowiem to dowód, że polski horror troszeczkę się rozprzestrzenia. Przede wszystkim dziękuję z całego serca wszystkim, którzy poświęcili swój czas na lekturę i zaufali jej na tyle, że oddali swój głos. Bardzo Wam dziękuję!


„Pradawne zło” Roberta Cichowlasa i moje, wreszcie się ukazało i... Pominę fakt, że pnie się w górę na listach sprzedaży, a dziś wdarliśmy się na siódme miejsce w kategorii horror w empiku, co oznacza, że przed nami tylko King, Walking Dead, King, King, Zombie Apokalypse, King. W najśmielszych snach nie marzyłem o czymś takim. Naprawdę. Ale najważniejsze dla mnie jest to, że ta książka jest naprawdę tym, czym ją zapamiętałem, gdy powstawała. Staroszkolnym, drastycznym horrorem klasy b, który miażdży wszystko co spotka na drodze. Takiego gore jeszcze u nas nie było. Czy to kogoś zdziwi, że zabraliśmy się z Robem ostro do prac nad kolejnymi dużymi tekstami?

No i wreszcie WILCY, mój nowy zespół, który właśnie zrealizował debiutancki materiał. Początkowo miał się ukazać w barwach innej wytwórni, teraz jednak trafiliśmy do stajni, o której marzyłem, idealnie pasującej do profilu grupy, a więc Eastside Records. Koniec końców, płyta powinna się ukazać przed wakacjami.

Ponieważ od nadmiaru szczęścia można oszaleć, a w życiu najważniejsza jest równowaga, los zaserwował mi też pewne dwa solidne ciosy, które wciąż odczuwam i staram się po nich otrząsnąć i pozbierać. Ale o takich rzeczach nigdy nie piszę. I nic się nie zmieni.


No i jeszcze dla porządku dwa słowa o ACRYBII. Piętnastolecie za tydzień, kolekcja nagrań z demówek pewnie ukaże się w okolicach, ale to jednak nie będzie finisz. Przejrzałem nagrania, których dotąd nie publikowaliśmy i doszedłem do takich wniosków, że z tego da się zrobić kolejny wpis. A więc nie tym razem.

A na tapecie:
(zebrało się przez ostatnie tygodnie)

FILM: 

Czy raczej serial. „Przyjaciele”. Dostaliśmy ostatnio w prezencie siódmy sezon na VHSie, w oryginale, no i cóż... Jedziemy z koksem ;) Po rewelacjach i stresach ostatniego tygodnia, to wprost idealny sposób na odstresowanie.




KSIĄŻKA:

„Walhalla” Grahama Mastertona. Historia nawiedzonego domu opowiedziana w wyjątkowo rozbudowany i klimatyczny sposób. Tytułowa Walhalla to gigantyczny dom, który zbudowano tak, by czas i przestrzeń przenikały się wzajemnie. Nowy nabywca zostaje opętany przez byłego właściciela, a wszystko to w trakcie solidnego remontu. Masterton popisał się dbałością o szczegóły, wykazując ogromną wiedzę z zakresu budownictwa i odnawiania domu. Świetnie też wykreował nastrój osaczenia, kilka momentów jest naprawdę przerażających, a całość to naprawdę intrygująca historia. Nie zabrakło, oczywiście,: brutalności, seksu i kilku wpadek logicznych, niemniej jest to jedna z najlepszych powieści Mastiego w kategorii horroru.


„Droga żelazna” Grahama Mastertona. O, to jest właśnie dowód dla wszystkich, którzy narzekają na Mastiego. Historyczna powieść obyczajowa, opowiadająca o mężczyźnie, którego życiową obsesją było wybudowanie tytułowej drogi łączącej Stany Zjednoczone. O ile jeszcze na początku da się odnaleźć elementy dla Mastertona klasyczne (rozwiązłe życie głównego bohatera), to później, wraz z przemianą postaci i rozwojem akcji, można tylko dziwić się wiedzy i pomysłowości autora. Blisko 800 stron, malutki druk, a fabuła wprost urzekająca. Intrygi i wielkie interesy, romanse i ogromne miłości, urzekająca znajomość realiów, konwenansów, historii, wreszcie - wyniszczająca wszystko pasja i walka o realizację marzeń. Świetna książka. Do tego stopnia, że natychmiast zakupiłem kolejne dwie obyczajówki Mastiego. W tym jedną w oryginale.


„Czarny dom” Stephen King, Peter Straub. A tu wyjdę na buca i prymitywa. Już „Talizman” czytało mi się ciężko. I ja wiem jak ciężkie pióro ma Straub, a jak czasem lać wodę i nudzić potrafi King. Tu dali czadu. Dużą wagę odegrał też sposób narracji, ale o tym przy następnej książce. Koniec końców - nie znoszę, gdy wykorzystuje się w powieści fantastycznej takie postaci jak Albert Fish i czyni z nich jakieś potwory. Nie było gorszego zwyrodnialca niż ten pedofil-kanibal. Po co jeszcze silić się na stworzenie z niego demona? Sama fabuła, szczególnie motyw kręgów skupiających się wokół Wieży (nie czytałem jeszcze ani jednego tomu „Mrocznej Wieży” i nie zrobię tego, dopóki nie uzbieram wszystkich Kingów), nad wyraz mocno kojarzy mnie się z „Imajicą” Barkera, którą uwielbiam nade wszystko. Przyznaję, że ostatnie dwieście stron ma swój klimat. Ale dla odmiany końcówka go psuje. To nie jest zła powieść. Ma na przykład znakomitą okładkę ;) Wolę jednak Kinga solowego i mniej fantasy, bardziej obyczajowego.



„Alex” Pierre Lemaitre. Ktoś porywa młodą dziewczynę i brutalnie ją torturuje. Gdy policja dociera na miejsce, odkrywa, że dziewczyna uciekła, a powody jej kaźni wcale nie były takie przypadkowe. Czy jednak na pewno? Mocny, przewrotny i zapadający w pamięć thriller, ale tak niezmiernie irytująco napisany, że co chwilę miałem ochotę cisnąć nim o ścianę. Jak w przypadku „Czarnego domu” - nie znoszę, gdy narracja jest prowadzona w czasie teraźniejszym. Co gorsza, tutaj jeszcze dochodzi typowo francuska maniera i sposób kreowania świata i, ostatecznie, zamiast książki świetnej jest niezła. Więcej wkrótce na Horror Online.


„Wayne-mściciel z Gotham” Tracy'ego Hickmana. Jedyna powieść o Batmanie. A wiadomo wszystkim jak uwielbiam Batmana. Tym razem, Mroczny Rycerz ściga przestępcę, który potrafi wpływać na osobowość ludzi i zmienia praworządnych obywateli w morderców, poprzez zaszczepianie im fałszywych wspomnień. Na ten przykład komisarz Gordon szuka zemsty na Człowieku-Nietoperzu za rzekomą śmierć swojej córki Barbary. Klucz do tajemnicy ukryty jest w przeszłości ojca Bruce'a Wayne'a, Thomasa. Powieść napisana jest całkiem sprawnie, poza faktem, że przez pierwszych kilkanaście stron nie może się zdecydować czy być bliżej ostatnich filmów, czy raczej komiksów, a potem już konsekwentnie i sumiennie rozbija co się da w kanonie, czyniąc i z rodziców Wayne'a i z Batmana zupełnie inne osoby. Dziękuję. Jestem na nie.

Tyle na dziś.
Bez odbioru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz