niedziela, 13 marca 2016

140 (Blog klasyczny) - bla, bla, i tak dalej

Sto czterdzieści.
Zaskakujące, ale poprzedni wpis spotkał się z zadziwiającą reakcją. Czyli jednak moje słowa nie trafiają w próżnię. Niedobrze, bo ja znów nie mam nic do powiedzenia. Kompletnie. Ostatni tydzień minął mi tak szybko, że nawet nie zauważyłem kiedy. W zasadzie wszystko skoncentrowało się na pracy zawodowej, fakcie, że Jaśko się rozchorował i wizycie w Poznaniu, gdzie odbyło się spotkanie autorskie promujące „Zombie.pl” i niemal rodzinne afterparty z ekipą Zysk i S-ka. Miło było spotkać ich wszystkich na żywo, obgadać plany na przyszłość, ponownie zobaczyć facjatę Roberta i wylądować u niego na herbatce na dziesiątym piętrze. Samotny spacer nocą przez Poznań również był intrygujący, podobnie jak nieprzespana noc w pociągu. Za stary jestem na takie wyprawy, tym bardziej, że w zasadzie zlądowałem w domu na dziesięć minut przed wyjściem do pracy. Odsypiałem całość dwa dni. A moja żona to skarb – tylko dzięki niej udało się to wszystko zorganizować – to ona wstawała o piątej trzydzieści, by jechać po mnie na dworzec do Tczewa. Myślę, że wyjazdów promocyjnych mam już dosyć na długo.
I w sumie tyle. Otrzymałem kilka interesujących propozycji literacko-wydawniczych, problem tylko, czy im podołam czasowo, bo sił mi już brak na nocne pisanie, a w dzień rodzina i praca bezustannie na pierwszych miejscach. Niemniej, jak dobrze pójdzie, to w tym roku ukażą się jeszcze dwie moje książki, a jak zdarzy się cud – to może i więcej. Ach, i zostałem zaproszony na Polcon. Nie wiem, czy bardziej jara mnie sam fakt, czy to, że będzie tam również Andrzej Sapkowski, Jack Ketchum i Edward Lee. Chyba na razie przeraża mnie podróż i fakt, że nie będzie mnie parę dni w domu. I jeszcze jedno - „Zombie.pl”. Sprzedaje się nad wyraz dobrze, oddźwięk też jest pozytywny, niemniej niektóre recenzje i komentarze do nich, gdzie doszukano się odwołań do politycznej sytuacji w Polsce rozbawiły mnie do łez. Naprawdę. Obecną sytuację polityczną skomentowałem raz, pisząc kilka lat temu „Bóg Horror Ojczyzna”. Jak się okazuje, ów thriller/horror science fiction dzieje się teraz, a obecny Minister Obrony udowadnia, że mój pomysł na Katolickie Służby Specjalne nie był wyssany z palca. Strach publikować tom trzeci. Więc tego nie zrobię. Szykuję za to coś specjalnego dla fanów „BHO”. Czas pokaże czy to się ukaże. I czy rząd na to pozwoli.
Bez odbioru.

Na tapecie:
KSIĄŻKI:
Naprawdę byłem zarobiony w tym tygodniu i niech świadczy o tym fakt, że przeczytałem przez ten czas tylko jedną książkę.
„Hipoteza zła” Donato Carrisi. Kontynuacja fenomenalnego „Zaklinacza”, która jest dokładnie tym, czym każda kontynuacja. Próbą powtórzenia sukcesu. Nieudaną. To bardzo dobra książka, ale nie przemawia do mnie ani zawarta w niej intryga, ani nawiązania do poprzednika. Przede wszystkim zabrakło mi jednak emocji, jakie miałem w przypadku „Zaklinacza”. Tu nie miałem żadnych.

FILMY:
Udało mnie się obejrzeć dwa. Wczoraj. Bo sobota była.
„Tetsuo” Shinya Tsukamoto. Dalej nie wierzę, że ten film ukazał się w Polsce. Dziękuję What Else! Films. Widziałem go lata temu i kompletnie mnie rozbił psychicznie. Nic się teraz nie zmieniło. Arcydzieło cyberpunku, jeden z najbardziej chorych i wstrząsających filmów jakie widziałem. Zabawne – ostrzegłem żonę, że nie jest to film dla niej, więc zajęła się lekturą. Ale oczywiście czasem rzucała okiem na ekran i nie umknęła jej uwadze scena z wiertłem. Więcej już nie spoglądała, uprzednio skomentowawszy i mnie, i film :) Dodatkowe emocje wywołał esej dołączony do filmu, którego autorem jest mój nieżyjący już redakcyjny kolega, Krzysztof Gonerski. Spoczywaj w spokoju, przyjacielu.

„Wkręceni” Piotr Wereśniak. Leciało przypadkiem w telewizji, więc od niechcenia pogapiliśmy się na kolejną polską komedię z żoną. Wciąż uważam, że w Polsce mamy świetnych aktorów, którzy nie mają co grać. Ów film to potwierdza. Ale był na tyle lekki i przyjemny, żeby nie powiedzieć głupkowaty, że wprost idealny na sobotni wieczór. Tylko tyle.

5 komentarzy:

  1. Jack Ketchum i Edward Lee podobno cieszą się na przyjazd na Polcon, bo Ł. Radecki tam będzie ;)Ciekawi mnie, co powiedziałby Pan o filmie "Oldboy".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozbawiłem się pierwszym zdaniem, naprawdę :) Zazwyczaj nie odpowiadam na Anonimowe posty, bo lubię wiedzieć z kim rozmawiam, ale chyba muszę zmienić podejście, bo większość wpisuje się tylko tak. "Oldboy"? Mam nadzieję, że myślimy o oryginale, a nie niedawnym remake'u. Znakomity film, jeden z najbardziej wstrząsających jakie widziałem. I choć finałem (rozwikłaniem intrygi) trochę mnie rozczarował, jako całość na zawsze pozostanie w mojej pamięci.

      Usuń
    2. Mówiłam o wersji z roku 2003 w reżyserii Park Chana-Wooka. Cieszę się, że mogłam rozbawić. Nie mogę wpisywać się inaczej niż Anonim, bo tylko tak mogę dodać komentarz. To nie jest mój pierwszy wpis na Pana blogu i zawsze jest ta sama sytuacja. Czasami podpisuję "M", czasami nie podpisuję, ale i tak ostatecznie mogę dodać jako Anonim :(

      Usuń
  2. Wciągnąłem się w Pańską literaturę. Jestem w Miasteczku. Dobra robota. Będę śledził. Już sobie zamówiłem Zombie. Mam plan przeczytać wszystkie pozostałe. Nie planuje Pan jakiegoś spotkania z czytelnikami w Warszawie? Zapraszam na piwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, mam nadzieję, że wizyta w Miasteczku nie okaże się czasem straconym. W Warszawie pojawię się bardzo chętnie, jeśli tylko trafi się okazja. Na razie żadna się, niestety, nie szykuje i nie zapowiada.

      Usuń