środa, 16 października 2013

Wciąż na chodzie

Czterdzieści dwa.
Czas przerwać milczenie i się trochę ogarnąć. Niniejszym, odzywam się ponownie. Pomijając oczywiście sprawy rodzinne i zawodowe, nad którymi milczę tradycyjnie, jak zwykle pracuję nad nowymi projektami. Szykuję nowy debiut muzyczny, o którym nie piszę nic, żeby nie zapeszyć. Kwestia tygodni najbliższych zdecyduje o wszystkim. ACRYBIA zamarła w oczekiwaniu na wydanie E.P., i w zasadzie nie wiem, czy sprawa ruszy w tym roku. Pewne też są zmiany w składzie. O tym może wkrótce. DAMAGE CASE pograło trochę koncertów, czas zacząć komponować materiał na nową płytę.
Jeszcze więcej w kwestiach literackich. Wysypało się ostatnio antologii, kilka w przygotowaniu, a ja już naprawdę nie mam czasu i siły by to wszystko ogarnąć. Nadchodzą „Gorefikacje II”, gdzie oddałem dwie świeżynki – „Fundację Hackenholta” i „Wryj”. Oba mocne, brutalne, ale co mnie cieszy, bardzo inne od dotychczasowych, a przede wszystkim tekstu z pierwszych „Gorefikacji”. „Ćma” to z kolei utwór dotyczący tematyki pewnych stworów, którym poświęcono inną antologię. Szczegółów jeszcze nie zdradzę, ale tu jest dość przewrotnie i bardzo łagodnie jak na mnie. Jeszcze łagodniej jest w „Ghost story”, które pojawi się na łamach pewnego znanego magazynu. Tytuł mówi wszystko. W magazynie „Horror Masakra”, do którego zakupu gorąco zachęcam znajdziecie kolejną świeżynkę, ponury i ciężki tekst „Robaczywek”. Na stronie Dzikiej Bandy zaś z radością prezentuję „Ofiary”, które napisałem z Robertem Cichowlasem w hołdzie Mastertonowi, oraz premierowy „Agrogore”, będący (i to bardzo ważne!) pastiszem slasherów obozowych. Za dwa tygodnie Replika wypuści „17 szram”, tam oprócz tekstów wielu znamienitych polskich i zagranicznych znajdziecie moją opowieść o znanej z horrorów bestii, zatytułowaną „A czerwiec był piękny tego roku…”. Krótko mówiąc, jeszcze w tym roku trochę tych opowiadań się sypnie, może więc to i dobrze, że premiera „Pradawnego Zła” została przesunięta na początek 2014 roku. Nie pytajcie mnie dlaczego. Ja mam czas. Czekam na „Horror Klasy B”, „Wolfenweld” i trzeci tom „Bóg Horror Ojczyzna”. Ten ostatni może jeszcze w grudniu.
Rozpisałem się, nie wiem czemu, miało być kontrolnie jeno. Nic to, postaram się pojawiać tutaj częściej, może mniej samochwałki potem będzie. Jutro idę w bój toczyć nierówną walkę z WORDem. Nie powiem po raz który. Ale miałem kilka lat przerwy.

Na tapecie:
FILMY:

 

Wyspa cienia” Uwe Bolla. Adaptacja słynnej gry „Alone In the Dark” w wydaniu samego Uwe Bolla. Czyli tragedia i dno programowo osiągnięte. Zawsze zastanawiałem się, dlaczego zagrał tu Christian Slater? Na pewno dla pieniędzy. Oglądałem to przed laty i postanowiłem dać szansę, zwłaszcza, że wbrew rozsądkowi, kilka późniejszych filmów Uwego doceniłem. Ten też ma swoje momenty, szczególnie kilka ujęć i efektów specjalnych. Ale poza tym, naprawdę fatalne kino. Bez napięcia, bez pomysłu, bez sensu. Szkoda streszczać tu cokolwiek.


Nieustraszeni pogromcy wampirów” Romana Polańskiego. Kultowa, czarna komedia opowiadająca o profesorze i jego uczniu, którzy wpadają na trop wampirów w małej, zimowej Żydowskiej wiosce. Film bardzo specyficzny, momentami groteskowy, przerysowany, niewątpliwie unikatowy i zabawny. Wspaniałe scenerie, świetne zdjęcia, niesamowity klimat. Tu zawiązuje się również romans Polańskiego z Sharon Tate, tu wreszcie mamy kolejny dowód na to, że Polacy potrafią kręcić horrory. Tylko nie w kraju. Dlaczego?


Słodki listopad” Pata O'Connora. Romantyczny film z Keanu Reevesem i Charlize Theron. On gra zadufanego w sobie dupka, ona ekscentryczną miłośniczkę psów, która postanawia zmienić jego życie, jeśli on poświęci jej jeden miesiąc życia. Naiwna historyjka, ale bardzo relaksacyjna, choć w finale potrafiąca niecnie wzruszyć.


Nóż w wodzie” Romana Polańskiego. Wstyd powiedzieć, nigdy dotąd nie widziałem. Historia dwóch obcych mężczyzn, którzy toczą psychiczną walkę na jachcie, na który ten bogatszy wziął tego biedniejszego. W tle jest jeszcze kobieta, ale rola ta jest tak fatalna, że ją zmilczę. Trudno się mądrzyć, gdy film nominowano do Oskara i stał się przepustką do sławy Polańskiego. Niewątpliwie dzieło to wyjątkowe i skłaniające do przemyśleń, jednak trącające dziś już myszką i naiwnością pewnych rozwiązań.

KSIĄŻKI:


Trans śmierci” Grahama Mastertona. Bogaty biznesmen traci rodzinę, która staje się ofiarami okrutnej napaści. Chcąc się pożegnać z ukochanymi, udaje się na Bali, gdzie za pomocą tytułowego transu śmierci uzyska możliwość porozmawiania z tymi, którzy odeszli z tego świata. Wyjątkowo dobrze napisana powieść, poświęcająca dużo uwagi zarówno egzotyce, jak i przedstawieniu postaci. Niestety, kilka nielogicznych rozwiązań (nasz wdowiec niezwykle szybko rozmyśla o innych kobietach, finał też bije w oczy naiwnością), sprawiają, że zamiast świetnej książki mamy tylko niezłą.


Happy End” Marcin Podlewski. Intrygująca powieść science-fiction, ocierająca się o horror, w istocie zaś podróżująca w onirycznym, oryginalnym świecie. Brawa dla autora, więcej będzie na Horror Online.


Skazaniec” Krzysztofa Spadło. Chwaliłem tę książkę już wcześniej, gdy miałem okazję przeczytać ją przed drukiem. Teraz czynię to raz jeszcze, egzemplarz w twardej oprawie robi ogromne wrażenie. Dla leniwych – wersja audio. Polecam!

GRY
Wciąż "Dead Island". Tyle tylko, że się zaciąłem z jakimiś oleandrami i już mnie to zaczyna nudzić...

Tyle na dziś.
Bez odbioru.

1 komentarz:

  1. Co to znaczy: "dla leniwych wersja audio"???? Może co poniektórzy mają albo tak dużo zajęć fizycznych nieangażujących umysłu, albo tylko wykonują je (z przyczyn niekoniecznie od siebie zależnych) wolniej niż by wypadało, że czasu na lekturę brak? Więc zamiast czepiać się motywacji tych, którzy raczej słuchają niż czytają, podałbyś lektora. Bo nie dla każdego lektora warto rujnować się na audiobooka.

    OdpowiedzUsuń