CONAN I MIECZ ZDOBYWCY
wydawnictwo Rebis
stron: 540
ocena: 6/6
Wydawnictwo Rebis
zakończyło serię wznowionych opowieści o Conanie z Cymmerii
trzecim tomem „Conan i miecz zdobywcy”. Przyznam, że liczyłem
po cichu, że uda się rozpędzić w ten sposób cały cykl
(kontynuowany do dziś przez innych autorów), ale ktoś w Rebisie
okazał się sprytniejszy i zaserwował cykl najsłynniejszych
bohaterów Howarda. Zaczęło się od trzech tomów Conana, był
Kull, potem Solomon Kane, czekam na Brana Mak Morna. Tymczasem zaś
kilka słów na temat ostatniego rebisowego cymmeryjczyka.
Na wszelki wypadek
przypomnę o konwencji w jakiej Rebis wydaje dzieła Howarda. Obok
klasycznych, uznanych w zasadzie za kultowe, opowiadań znajdują się
tutaj także szkice, wprawki i pomysły nigdy nie ukończone, a
wszystko to ozdobione świetnymi grafikami (tym razem) Gregory'ego
Manchessa. W tomie znalazły się tym razem dwa opowiadania uznawane
za wielu za najlepsze, a więc „Za rzeką czarną” i „Czerwone
ćwieki”. Stanowią one również najdoskonalszy przykład przemian
literackich i filozoficznych zachodzących w twórczości
Teksańczyka. Autor, którego cyklami można oznakować poszczególne
okresy w jego krótkim życiu, tutaj również zapowiada schyłek nie
tylko Conana, ale również i samego pisarza, który poniekąd celowo
przekracza granice własnych umiejętności w „Czerwonych
ćwiekach”, ale jednocześnie wystawia gorzkie świadectwo
ludzkości i każdej rozwijającej się cywilizacji. Tak jak w „Za
rzeką czarną” zauważa, że to barbarzyństwo jest naturalnym
stanem rzeczy przeciwnym rozwojowi, który ostatecznie sprowadza się
do zaspokajania żądz cielesnych i majątkowych. Im większa
cywilizacja, tym większa degrengolada, tym mocniejszy jej upadek.
Kilka lat temu wahałem
się, po co to wszystko. Rebis wydał „Conana i Pradawnych Bogów”,
na rynku pojawił się „Conan Barbarzyńca” wydawnictwa Rea,
zawierający wszystkie utwory Howarda, a na mojej półce stały
wydania pamiętające jeszcze ubiegły wiek. Dziś nie mam żadnych
wątpliwości, że wydanie Rebisa jest najpełniejszym, bo
zawierającym nie tylko NAPRAWDĘ wszystkie teksty o Conanie, ale
również dzięki lepiej poznajemy geniusz Howarda. A co
najważniejsze, mamy szansę przekonać się, że w tej pozornie
pulpowej literaturze tkwi drugie, a czasem i trzecie dno, które
sprawia, że dzieła Teksańczyka będą jeszcze długo pamiętane i
wznawiane. Śmiem twierdzić, że trudno będzie jednak zebrać
ciekawsze wydanie niż rebisowska trylogia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz