wtorek, 16 grudnia 2014

Większe recenzje - SYNOWIE ANARCHII - Colden, Couceiro

SYNOWIE ANARCHII
Sons of Anarchy
Christopher Golden, Damian Couceiro
wydawnictwo Sine Qua Non
stron:180
ocena: 5/6

I znów wyjdę na ignoranta, bo o Synach Anarchii dowiedziałem się dopiero w te wakacje, podczas Gryfconu w Szczecinku, gdy Maciej Lewandowski zachwycał się odniesieniami do serialu w „Doktorze Śnie” Stephena Kinga. Ja tam żadnych nawiązań nie widziałem, bo i nie znałem oryginału. Propozycja zapoznania się z tytułem również nie trafiła na podatny grunt, bowiem mój tak zwany czas wolny pozwala mi raz na jakiś czas obejrzeć odcinek „Latającego Cyrku Monty Pythona”, o ile włączę go na DVD i po drodze nie zasnę. Tak też o Synach Anarchii zapomniałem i trwałem w stanie błogiej nieświadomości, dopóki nie trafił w me ręce ów komiks autorstwa Christophera Goldena i Damiana Couceiro. Niniejszym zaznaczam, że nie będę się zachwycał tym, że akcja komiksu biegnie równolegle do sezonu piątego, rozwijając wątki z czwartego, bo wiem to z opisu na okładce i osobiście ani mnie to grzeje ani ziębi. Bo powiedzmy szczerze, czy ta wiedza jest mi potrzebna, żeby docenić świetny komiks?

The Sons of Anarchy Motorcycle Club Redwood Original SAMCRO, to pierwszy, najstarszy gang Synów Anarchii. Banda twarzowych, odzianych w skóry i dżinsy twardzieli na potężnych maszynach, którzy są z prawem na bakier a i w półświatku nie mają zbyt wielu przyjaciół. Jednym z nich jest Tig, człowiek, który wciąż nie może pozbierać się po tragicznej śmierci córki. Do niego zgłasza się Kendra, córka jego dawnego druha, Hermana Kozika. Dziewczyna jest ścigana przez bardzo niebezpiecznych kryminalistów. Tig, stale szukający kłopotów, decyduje się jej pomóc, zanim tak naprawdę dowie się o co chodzi. Ściąga tym samym na Synów Anarchii spore kłopoty, ale dla takich twardzieli to przecież codzienność. Czeka nas więc sto osiemdziesiąt stron brutalnych pojedynków, krwawych strzelanin i dzikich pościgów.

Fabuła jest wspaniała, genialnie lawirując pomiędzy kipiącymi od testosteronu latami osiemdziesiątymi, a dylematami moralnymi znanymi z lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Zaskakujące, że udało się w komiksie zawrzeć tyle akcji i wątków, że w żaden sposób nie ustępuje on dobrym filmom sensacyjnym. Jest to niewątpliwie zasługa Christophera Goldena, który napisał ów wzorcowy scenariusz, ale główne brawa moim zdaniem należą się Damianowi Couceiro. To jego kreska sprawia, że kolejne kadry ożywają i wprost rozsadza je dynamika. Ile pracy w to włożył można zobaczyć studiując dołączone do zeszytu obrazki prezentujące anatomię tempa, czyli kolejne etapy tworzenia kilku przykładowych stron. Wracając jednak do samych kadrów. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie brutalność, nie ukrywana, ale i nie przerysowana, akurat taka, by podkreślić bezlitosną wymowę komiksu. Drugim plusem jest staranność w odtworzeniu twarzy głównych bohaterów. Jak już wspominałem nie znam serialu, ale bez problemu mogłem rozpoznać kogo w filmie gra Ron Perlman czy Katey Sagal. Powiem więc z własnego punktu widzenia, niezależnego od serialu. To brawurowy i bardzo dobry komiks, który fani gatunku powinni mieć na półce. Jako ostateczne dowody dorzucam świetne tłumaczenie Bartosza Czartoryskiego, fenomenalne wydanie (twarda oprawa, wewnątrz kadry z filmu, alternatywne okładki) i na deser plakat filmowy. Czego chcieć więcej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz