Sto czterdzieści dwa
Minęły ponad trzy miesiące od
ostatniego wpisu, co jedynie potwierdza moje teorie na temat bycia i
niebycia pisarzem. Moje jojczenie na ten temat stało się poniekąd
prorocze, bo musiałem poprzestawiać pewne priorytety. Nie oznacza
to jednak, że byłem w tym czasie bezczynny. Nie ma możliwości,
żebym ogarnął tutaj obejrzane i przeczytane w tych ostatnich
miesiącach książki, więc nawet nie będę próbował. Najprościej
będzie po prostu ruszyć dalej.
Więc w skrócie – ostatni rok
szkolny okazał się dla mnie wyjątkowo pracowity i tym samym
wyczerpujący, ale przyznaję, że nigdy wcześniej nie osiągnąłem
takich sukcesów zarówno wychowawczych, jak i czysto metodycznych,
odzwierciedlonych w wynikach uczniów, jak i wygranych w różnych
konkursach. Ten rok ewidentnie potwierdził, że jestem nauczycielem
całym sercem, pisarzem nawet nie bywam. To się po prostu czasem
zdarza. A ja w ostatnim czasie zdecydowałem, że zbyt wiele rzeczy w
życiu się zdarza, a za mało jest zależnych ode mnie. Dlatego
między innymi podjąłem radykalne decyzje i wycofałem od jednego z
wydawców dwie swoje książki oczekujące na publikacje. Ukażą się
być może gdzie indziej, być może wcale. A z owym wydawcą
przyjdzie mi stanąć w szranki, bowiem mam dosyć czekania ponad rok
na należną wypłatę. Efekty planuję na koniec tego tygodnia. Plus
minus. Ale coś poleci w wentylator. Nie jest to zresztą jedyna
wojna do jakiej się szykuję, nie jedyna sytuacja, w której
powiedziałem sobie „dosyć”. Grunt, że przestaję pozwalać
życiu się toczyć. Codziennie doświadczam momentów, które
udowadniają, jak wiele zależy od nas. Banał, wiem, ale to właśnie
czyni mnie i moją rodzinę szczęśliwą. To, jak się staramy i o
co walczymy, czasem z całym światem.
Oczywiście z pisania nie
zrezygnowałem, choć lipiec poświęciłem na nadrobienie zaległości
recenzenckich. I wreszcie wyszedłem na prostą. W tak zwanym
międzyczasie napisałem z Robertem połowę drugiego tomu
„Zombie.pl” i sporą część trzeciego tomu „Bóg Horror
Ojczyzna”. Tę drugą książkę muszę skończyć do 15 sierpnia,
a potem... cóż, trzymajcie kciuki. Planów jest dużo, propozycji
wydawniczych również, ale czasu coraz mniej. Zobaczymy, co się
uda. Na pewno wkrótce ukaże się czeska antologia „Za Tebou”,
gdzie moje opowiadanie „Wyrzygać duszę” znalazło się obok
tekstów m.in. Honzy Vojtiska, Edwarda Lee, Grahama Mastertona,
Roberta Cichowlasa, a przede wszystkim – Guya N. Smitha. Znaleźć
się w towarzystwie króla kiczowatych horrorów – to kolejne z
wielkich marzeń. Jeszcze większym jest tegoroczny Polcon, którego
mam zaszczyt być gościem razem z Edwardem Lee, Jackiem Ketchumem,
Łukaszem Śmiglem, Sylwią Błach, Tomaszem Czarnym, Tomkiem Siwcem
i oczywiście Robertem. Frajda jest tym większa, że będzie tam
również Andrzej Sapkowski, Jakub Ćwiek, Anna Kańtoch, Jarosław
Grzędowicz, Bogusław Polch i Piotr Cholewa. Oczywiście wybieram
się tam z małżonką i będę więcej niż uradowany, jeśli uda
mnie się spotkać choć jedną z tych osób „na żywo”.
No i tyle na dziś. O muzyce nic nie
będzie. Muszę wrócić do pisania, bo wciąż mam dwa tygodnie
obsuwy, a muszę skończyć wspomniany tom trzeci, opowiadanie z
Honzą Vojtiskiem i drugą część „Sakramentu okrucieństwo”...
A sierpień coraz krótszy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz